... muszę wziąć go całego (mruczała kobieta)
z kolorem jego skóry i zapachem potu
także szyję, czerwony worek jego głosu,
niczego nie wybiorę w nim kiedy go biorę.
Tak mruczała kobieta przy łuskaniu grochu
z kolorem jego skóry i zapachem potu
także szyję, czerwony worek jego głosu,
niczego nie wybiorę w nim kiedy go biorę.
Tak mruczała kobieta przy łuskaniu grochu
(a w grochu się przebiera choć z jednego strąka).
Bo jeśli go wybrałam w nim przebrać nie mogę
jak usta to i oddech i słowa z oddechem
jego ręce też muszę choćby były nie te
o jakie mi chodziło. Innych nie wybiorę.
Nawet jeśli rąk nie ma, jeśli są w domyśle
miejsca w których powinny być i miejsca także.
A potem będę czekać czy przyjmie się we mnie
tak jak szczep się przyjmuje. Wtedy jestem glebą.
A czasem jest odejście. Wtedy jestem raną
powolnym oderwaniem oczu rąk słów gestów
wewnętrzną amputacją łożyskiem bez rzeki
nie wyrzucę go z siebie tak jak groch z łupiny.
(Wszedł pijany mężczyzna zwalił się za stołem).
jak usta to i oddech i słowa z oddechem
jego ręce też muszę choćby były nie te
o jakie mi chodziło. Innych nie wybiorę.
Nawet jeśli rąk nie ma, jeśli są w domyśle
miejsca w których powinny być i miejsca także.
A potem będę czekać czy przyjmie się we mnie
tak jak szczep się przyjmuje. Wtedy jestem glebą.
A czasem jest odejście. Wtedy jestem raną
powolnym oderwaniem oczu rąk słów gestów
wewnętrzną amputacją łożyskiem bez rzeki
nie wyrzucę go z siebie tak jak groch z łupiny.
(Wszedł pijany mężczyzna zwalił się za stołem).
Jesteśmy urodzone ażeby ból znosić
brzemienność chleba w ciało jest dla nas powszednia
zatem chleba krąg dzieląc dzielimy i siebie
żeby co podzielone znów nasycać chlebem.
Kobiety — myślę o tych z piersiami po pępek
o kobietach ja mówię co jak kangurzyce
ich ręce łuskające groch zachłanne ręce
wygrażające niebu pazurami w ziemi.
Mężczyźni dzielą globy jak się chleb rozdziela
jest jałowy ich podział a w krew się przemienia
więc porastając strachem chronią się w alkohol
i wciąż są szczelni strachem — mruczała kobieta
łuszcząc groch — i to wszystko na tym można skończyć.
Mężczyzna pięścią w stół i jeszcze o stół głową)
Niczego nie wybiorę w nim skoro go biorę
muszę wziąć go całego. Śmiałość jego marzeń
i strach jego na siebie wziąć muszę gdy nocą
zrywa się zlany potem z wizją krachu świata
i przejść ponad tym strachem jak się w bród przez rzekę
wezbraną idzie w rękach wysoko unosząc
powszedniość ocalenia czyli chleb i ciało.
Jego czułość i chamstwo także przyjąć muszę
bo silniejszy o miłość którą cofnąć gotów
miłością koczowniczą słabszy jest zarazem
bowiem trzeba mieć siłę ażeby ból znosić
nie żeby go zadawać — myślała kobieta.
Urszula Kozioł
5 komentarzy:
BBM: Przygnębiający wiersz. Zresztą różni ludzie różnie go odczytają- w zależności od własnych spostrzeżeń czy doświadczeń.
To jest wiersz o miłości do kochanego......ponad wszystko..... wbrew jego wadom - wulgarności chamskości, lękom.... ale przy tym czułości., która może wynagradza wszystko..
Kobieta przyjmuje go w całości .., takim jakim jest..
"Niczego nie wybiorę w nim skoro go biorę
muszę wziąć go całego." pisze autorka wiersza.
Bywają takie miłości. Nie muszą być chore jak się potocznie o nich mówi.. Mówi sie też, że są to ślepe miłości,
Choć miłość jest jak pszczoła która żądli ,to przecież jakże wiele daje ona miodu.Bardzo pasowała mi tu ta myśl Arystotelesa. Ala
Nie znałam tego powiedzenia Arystotelesa, ale mu przyklaskuję
Dziękuję.
Pozdrawiam,
No tak, albo z całym dobrodziejstwem inwentarza albo wcale.
Pozdrawiam serdecznie :)
Prześlij komentarz