Etykiety

środa, 29 listopada 2023

Zbigniew Herbert - ŻYCIORYS

 

Byłem chłopcem cichym trochę sennym – i o dziwo -
inaczej niż moi rówieśnicy – rozmiłowani w swoich przygodach -
na nic nie czekałem – nie wyglądałem przez okno

W szkole  – pracowity raczej niż zdolny posłuszny bez problemów


Potem normalne życie w stopniu referenta
ranne wstawanie ulica tramwaj biuro znów tramwaj dom sen

Nie wiem naprawdę nie wiem skąd to zmęczenie niepokój udręka
zawsze i nawet teraz – kiedy mam prawo odpocząć



Wiem nie zaszedłem daleko – niczego nie dokonałem
zbierałem znaczki pocztowe zioła lecznicze nieźle grałem w szachy

 Raz byłem za granicą – na wczasach – nad Morzem Czarnym
na zdjęciu słomkowy kapelusz twarz ogorzała – prawie szczęśliwy

 Czytałem to co pod ręką: o socjalizmie naukowym
o lotach kosmicznych maszynach myślących
i to co lubiłem najbardziej książki o życiu pszczół

 Tak jak inni chciałem wiedzieć co się stanie ze mną po śmierci
czy dostanę nowe mieszkanie i czy życie ma sens

A nade wszystko jak odróżnić dobro od tego co złe
wiedzieć na pewno co białe a co całkiem czarne

 Ktoś mi polecił dzieło klasyka – jak mówił -
zmieniło ono jego życie i życie milionów ludzi
Przeczytałem – nie zmieniłem się – wstyd wyznać -
zapomniałem doszczętnie jak się nazywał klasyk

 Może nie żyłem – tylko trwałem – wrzucony bez mojej woli
w coś – nad czym trudno panować i nie sposób pojąć
jak cień na ścianie
więc nie było to życie
życie całą gębą

 Jak mogłem wytłumaczyć żonie a także innym
że wszystkie moje siły
wytężałem żeby nie zrobić głupstwa nie ulegać podszeptom
nie bratać się z silniejszym

 To prawda – byłem wiecznie blady. Przeciętny. W szkole wojsku
biurze we własnym domu i na wieczorkach tanecznych.

 Leżę teraz w szpitalu i umieram na starość.
Tu także ten sam niepokój udręka.
Gdybym się drugi raz urodził może byłbym lepszy.

 Budzę się w nocy spocony. Patrzę w sufit. Cisza.
I znów – raz jeszcze – zmęczoną do szpiku kości ręką
odganiam złe duchy i przywołuje dobre.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

BBM: Niesamowity wiersz! Genialnie odtworzone myśli i niepokoje starego człowieka.

Anonimowy pisze...

Wiersz skojarzyłam z filmem, w którym grał Z.Zapasiewicz, zdaje się, że tytuł to "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową"
I wiersz i film - świetne!
jotka