mal: Emmett Kelly Sr. (1898-1979)
Stary klown rozdaje na dworcu ulotki informujące
o przedstawieniu wędrownego cyrku. Niewątpliwie,
tak kończą klowni - zastępując automat (lub dziecko).
Obserwuję go uważnie: chcę wiedzieć, jak kończą klowni.
Pełna uroku równowaga pomiędzy melancholią
i dzikim, zaraźliwym śmiechem powoli znika;
z każdym rokiem pogłębia się pewna bruzda w policzkach,
aż zostaje tylko rozpacz nazbyt grubego nosa
i niezgrabne ruchy starca, które już nie są parodią
zdrowej i bezmyślnej ludzkości, tylko pamfletem,
oskarżającym niedoskonałą budowę ciała, pomyłkę
architekta. Zostaje światło wielkiego czoła, lampa
oskarżającym niedoskonałą budowę ciała, pomyłkę
architekta. Zostaje światło wielkiego czoła, lampa
zbyt białej cery (tym razem bez pudru), zbyt wąskie wargi
i oczy, z których patrzy już ktoś obcy, z których wygląda
zimno ktoś, kto byłby może następnym lokatorem twarzy -
gdyby się tylko udało przedłużyć wynajem tego smutku.
Tak kończą klowni - gdy wielka obojętność świata
wdziera się w nas, wchodzi w nas gorzko, jak ołów w usta.
3 komentarze:
BBM: Smutny wiersz…
Myślę, że poeta pisząc
"Tak kończą klowni - gdy wielka obojętność świata
wdziera się w nas, wchodzi w nas gorzko, jak ołów w usta." miał na myśli nas wszystkich....
Pozdrawiam Cię, dobrej nocy.
Podobny cytat dziś na moim blogu, czas zmienić smutny czas...
jotka
Prześlij komentarz