Siedemdziesiąt dziewięć lat temu zginął
Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński
Wielki Poeta nie umiera
nawet, gdy serce mu na strzępy
zamieni jeden strzał snajpera.
Nic zeń nie będą miały sępy.
Nim nie pożywią się szakale,
nie zaspokoją głodu hieny,
on w tym co stworzył żyje dalej.
Jego poezja nie ma ceny.
Jego poezja jest jak okręt
gdzieś na burzliwym oceanie,
z żaglami, które od krwi mokre,
jak nie zdobyty nigdy szaniec.
Chwilami znika z oczu w szkwale,
Nie tonie - masztów nic nie łamie.
Odpływa w nieskończoność z żalem.
Nie umrze - póki żyje pamięć.
Czesław Bagiński
05.08.2023r.
Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi,
lata wy straszne, lata wąskie
jak dłonie śmierci w dniu narodzin.
i których nic nam nie zastąpi,
lata wy straszne, lata wąskie
jak dłonie śmierci w dniu narodzin.
Powiedziałyście więcej nawet
niż rudych burz ogromne wstęgi,
jak ludzkie ręce złych demonów
siejące w gruzach gorzką sławę.
Wzięłyście nam, co najpiękniejsze,
a zostawiły to, co z gromu,
aby tym dziksze i smutniejsze
serca - jak krzyż na pustym domu.
Lata, o moje straszne lata,
nauczyłyście wy nas wierzyć
i to był kostur nam na drogę,
i z nim się resztę burz przemierzy.
Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi,
lata - ojczyzno złej młodości,
trudnej starości dniu narodzin.
Bogu podamy w końcu dłonie
spalone skrzydłem antychrysta,
i on zrozumie, że ta młodość
w tej grozie jedna była czysta.
a zostawiły to, co z gromu,
aby tym dziksze i smutniejsze
serca - jak krzyż na pustym domu.
Lata, o moje straszne lata,
nauczyłyście wy nas wierzyć
i to był kostur nam na drogę,
i z nim się resztę burz przemierzy.
Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi,
lata - ojczyzno złej młodości,
trudnej starości dniu narodzin.
Bogu podamy w końcu dłonie
spalone skrzydłem antychrysta,
i on zrozumie, że ta młodość
w tej grozie jedna była czysta.
Krzysztof Kamil Baczyński
24. III. 1944
24. III. 1944
3 komentarze:
Serce się kraje...
Tak. Powstanie okazało się grobem dla ludzi młodych, zdolnych , utalentowanych - i nic ich nie wskrzesi. Ginęli za Ojczyznę w boju, w walce, rozstrzeliwani w zbiorowych egzekucjach. Przyszli poeci, pisarze, artyści, lekarze, kwiat inteligencji.
Ps. w moich wspomnieniach - "BY NIE ZAPOMNIEĆ" z poprzedniego postu piszę o studencie ze Szpitala Wolskiego, któremu jako jedynemu udało sie uciec spod karabinów oprawców niemieckich.
Skończył studia i został lekarzem. Szczęśliwy, niespodziewany przypadek sprawił, że jak pisałam po latach żona tego nieznanego mi studenta również lekarz ułatwiła mi dostęp do jednego z najlepszych chirurgów w Polsce.... Pośrednio jego brawurowa ucieczka.... uratowała po latach i mnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Ta historia daje nadzieję. Dziękuję...
Prześlij komentarz