Leopold Staff - Wspomnienie
Było mi dobrze niegdyś w słodkiej wsi dalekiej...
Jakże niedawne czasy - a zda się, że wieki.
Sadyba wiejska czarem starości owiana
Jak książka przez nikogo od lat nie czytana
Pod lipą stół kamienny i ławy z kamienia,
Które muchy obrastają, jak moje wspomnienia.
Starych świerków aleje ciemne, w krzyż biegnące,
W które echami złota zakrada się słońce.
Za dworem chłopskie chaty budowane krzywo,
Spracowane jak ręce i marzące żniwo.
A na strzesze pan bocian, co pierś dumnie oduł,
Postrach grających bagien i opiekun stodół.
Dwór jak święto - w pogodę, przytulny w dnie słotne...
Jak daleko to wszystko i już niepowrotne.
Tęsknotą serce wzbiera, gdy w zachód lipcowy
Widzę ciężkie, do obór wracające krowy
Lub słyszę gdzieś wśród nocy gwiazdami zasnutej,
Jak psy szczekają w dali i pieją koguty.
3 komentarze:
Przepiękny ten wiersz. Tak miło i swojsko mi się zrobiło jak go czytałam. Poza Staffem kocham też Przerwę Tetmajera i Kasprowicza.
Dużo zdrowia, słońca i uśmiechu na co dzień.
Kasia Dudziak
Kocham też Tetmajera. /"Dusza w powrocie" / mój ulubiony. Jest w blogu.
miło mi, że zaglądasz do mojego blogu.... mimo że mam dużo odwiedzających - nie wszyscy z nich czytają....
Pozdrawiam serdecznie.
Konstanty Ildefons Gałczyński zwał Staffa „Apollinem polskiej poezji”
Pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz