Jarosław Iwaszkiewicz - Odwiedziny miejsc ulubionych w młodości
Wilgotne, zimne i grożące deszczem
Przepływają obłoki - jesienne łabędzie.
Przychodzę tutaj znowu, by zobaczyć jeszcze,
Czy mnie ten zmarły obraz bardzo wzruszać będzie.
Bez smutku i bez żalu oglądani strumienie,
Gdzieśmy niegdyś gromadnie roili się nadzy,
Ściernie runią porosłe, zagaję, kamienie,
Drzewa w górę wyśmigłe, ścieżki, drogi, miedze.
Dom chyli się do końca, dąb schnie od wierzchołka,
Ogród w las się zamienił, a woda w szuwary,
Gdzie dawniej staw szeroki, dziś wilgotna łąka,
Każdy kąt teraz cichszy, obcy, bardziej szary.
Woda płynąca rzeczki uniosła widoki
Dawniejsze, na swej szklistej powłoce odbite,
Nic nie zostało z tego - tylko te obłoki
Zawsze w stado pierzaste i pierzchliwe zbite.
Przeminęło. Zamknięte. Skończone. Na wieki!
Nie wstrzymuję tej wody. Odpływa, odchodzi,
Niechże bieży, gdzie giną wszystkie, wszystkie rzeki,
Stary świat się pochylił, inny dzień się rodzi.
I kiedy, obcy tutaj, przemierzam ugory,
Patrzę, jak las, świerkowy śpi w zielonym futrze,
Niżeli dawną miłość, wyblakłe ubiory,
Wolę ten wiatr dzisiejszy i myśli o jutrze.
Jarosław Iwaszkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz