Vincent van Gogh |
Tyle cudów
w życiu Pana Cogito
kaprysów fortuny
olśnień i upadków
więc chyba wieczność
będzie miał gorzką
bez podróży
przyjaciół
książek
za to
pod dostatkiem czasu
jak chory na płuca
jak cesarz na wygnaniu
pewnie będzie zamiatał
wielki plac czyśćca
lub nudził się przed lustrem
opuszczonej golarni
bez pióra
inkaustu
pergaminu
bez wspomnień dzieciństwa
historii powszechnej
atlasu ptaków
podobnie jak inni
będzie uczęszczał
na kursy tępienia
ziemskich nawyków
komisja werbunkowa
pracuje bardzo dokładnie
trzebi ostatki zmysłów
kandydatów do raju
Pan Cogito będzie się bronił
stawi zaciekły opór
2
najłatwiej odda swój węch
używał go z umiarem
nigdy nikogo nie tropił
także odda bez żalu
smak jadła
i smak głodu
na stole komisji werbunkowej
złoży płatki uszu
w doczesnym życiu
był melomanem ciszy
będzie tylko
tłumaczył surowym aniołom
że wzrok i dotyk
nie chcą go opuścić
że czuje jeszcze w ciele
wszystkie ziemskie ciernie
drzazgi
pieszczoty
płomień
bicze morza
że wciąż jeszcze widzi
sosnę na stoku góry
siedem lichtarzy jutrzni
kamień z sinymi żyłami
podda się wszystkim torturom
łagodnej perswazji
ale do końca będzie bronił
wspaniałego odczuwania bólu
i paru wyblakłych obrazów
na dnie spalonego oka
3
kto wie
może uda się
przekonać aniołów
że jest niezdolny
do służby
niebieskiej
i pozwolą mu wrócić
przez zarosłą ścieżkę
nad brzeg białego morza
do groty początku.
Zbigniew Herbert.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz