Thomas Hardy - Spacer
Nie chadzałaś w ostatnie miesiące
Na spacery, dawniej nas wiodące
Ścieżką aż do podnóża
Drzewa na szczycie wzgórza;
Byłaś słaba, niezdolna
Do marszu – toteż z wolna
Przywykłem do samotnych wypraw
i za bramą
Nie dręczyła mnie myśl,
że zostawiam cię samą.
Dziś wybrałem się znów na spacer
I przeszedłem tę co zwykle trasę,
Sam i tym razem; wokół
Objawiała się oku
Znajoma okolica;
W czym więc tkwiła różnica?
Tylko w tym, że gdzieś w głębi
kryło się przeczucie
Pustki, jaką zaskoczy mnie pokój,
gdy wrócę.
4 komentarze:
Rozdzierająca samotność po odejściu bliskiej osoby...
Tak było - drzewko jest nadal, trochę urosło wszerz. spacery coraz rzadsze. .
Pozdrawiam serdecznie.
Ten pusty pokój jest bardziej dotkliwy, niż samotny spacer...
Jedno i drugie ciężko przeżyć.
Prześlij komentarz