Krzysztof Daukszewicz - Ballada o martwej naturze na emeryturze .
Czasami muszę słuchać staruszek
Zgarbionych gorzej niż ja
Bo ich marzenia, nie do ziszczenia
Są garbem numer dwa
Wszystkie marzenia, te do zjedzenia
I te, by coś dla dusz
A tu podróże na emeryturze
Na rencie w piecu ruszt
Co kiedyś było, już się skończyło
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach
I po pokojach, gdzie w książkach Boya
Śpi młodość z tamtych lat
Tylko czasami, podwieczorkami
Z koleżankami, pod kocykami
Z herbatnikami i albumami
Powraca stary świat
Półmiski srebrne, dawniej potrzebne
Do uroczystych mięs
Drzemią pogodnie, choć coraz głodniej
I przydałby się kęs
Pluton talerzy też chciałby przeżyć
Najazd grzybowych zup
A tu, niestety, tylko apetyt
Jak z niedobrego snu
Stara karafka wije się w czkawkach
Nie może sama żyć
Bo kieliszeczki chcą naleweczki
I krzyczą do niej: "Pić!
A czajnik stary zdjął okulary
I nie chce wiedzieć, że
Chińska herbata, parzona w ratach
To już herbaty cień
Co kiedyś było, już się skończyło
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach
I po szufladach, w których się składa
Pamiątki z tamtych lat
Tylko czasami, podwieczorkami
Ze ściereczkami nad talerzami
Ponad kurzami, wraz z westchnieniami
Powraca stary świat
1 komentarz:
Tego nie znałam, bardzo sympatyczny tekst...
Prześlij komentarz