Człowiek który umarł już
dawno temu
wycierpiawszy wcześniej swoje
i innych winy
kiedyś normalny wesoły szczęśliwy
hołubiony i pieszczony przez kochanki
i matkę
znów pojawił się na drodze
w Wielki Tydzień
brudny obdarty głodny
zamroczony tanim alkoholem
szedł wolno z trudem
po swej drodze krzyżowej
wspierając się o drewnianą laskę
szedł w stronę swej opiekuńczej
ławki która zawsze na niego czeka
wierna o nic nie pyta nie pomstuje
nie gdera usiadł na niej ciężko
oparł swoją laskę
głowa opadła mu nisko ku ziemi
jak temu w bólu rozpiętemu na krzyżu
tak zasnął
z nadzieją że kiedyś się obudzi
czysty zmartwychwstanie
Ryszard Mierzejewski
1 komentarz:
Piękny wiersz, ciekawe przesłanie...
Prześlij komentarz