Są noce tak przejmująco ciche,
że słychać, jak w nieprzejrzanej
dali szczeka lis i pohukuje
sówka. To właśnie wtedy leżę
przed świtem rozbudzony i słyszę,
jak woda spiętrzona gdzieś na Antlantyku
opada, wznosi się, opada, wznosi
fala za falą bijąc o długi brzeg
nadmorskiej wioski pozbawionej światła
i przyjaciół. I przychodzi myśl o tej
innej istocie, co też nie śpi,
godząc się, by nasze modlitwy
rozbijały się o nią, i to nie przez godziny,
lecz całymi dniami, przez lata, przez wieczność.
R.S. Thomas
przełożył Andrzej Szuba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz