Zanurzać zanurzać się
w ogrody rudej jesieni
i liście zrywać kolejno
jakby godziny istnienia
Chodzić od drzewa do drzewa
od bólu i znowu do bólu
cichutko krokiem cierpienia
by wiatru nie zbudzić ze snu
I liście zrywać bez żalu
z uśmiechem ciepłym i smutnym
a mały listek ostatni
zostawić komuś i umrzeć
3 komentarze:
Pełen zadumy, ciepłego smutku, zgody na przemijanie...
Wyjątkowo spokojny, jesienny wiersz Stachury.... masz racje, że wydaje się być pogodzony... tym razem sam ze sobą.
Pozdrawiam Cię już niedzielnie, komputerowi też się należy odpoczynek, przy okazji jego właścicielce również.
Stachurę lubię pod każdą postacią... ten piękny wiersz, w przyjaznym ludziom i sobie stylu Steda... ale ja może jestem wyjątkiem, lecz odnajduję się najlepiej w prozie Edwarda Stachury, nie tylko w Siekierezadzie. Oczywiście jest to poetycka bardzo proza, do bólu szczera i jakaś taka pasująca do mnie, do moich lat młodzieńczych...
Prześlij komentarz