Kwiat zasuszony i bezwonny Znalazłem w książce z dawnych lat,
I głos marzenia nieuchronny
Już się do mej duszy wkradł.
Gdzie kwitnął? Jakiej wiosny zaznał?
Czy długo kwitnął? Kto go rwał ?
Czy go zerwała dłoń przyjazna ?
I po co w książce leżeć miał ?
Czy na pamiątkę czułej schadzki,
Czy znaczyć miał rozłąki ból,
Czy był to tylko ślad przechadzki
W cienistym lesie, w ciszy pól ?
Czy żyje ów ? Czy żyje owa ?
Gdzie mają swój zaciszny kąt ?
A może zwiędli już bez słowa,
Tak jak ten kwiat nieznany zwiądł ?
7 komentarzy:
Jak dobrze, że znowu jesteś! Serdeczności i zdrówka!❣️
Piękny wiersz, ale najważniejsze, że znów piszesz!!!
To tylko z tęsknoty za poezją.
Ściskam Was gorąco
W książkach można znaleźć wiele cennych zgub 😉 Znalazłem wiele zasuszonych kwiatów w książkach z biblioteki. Co oznaczały, czy tylko zakładkę, a może coś więcej. Pozostaje domniemywać, ale Puszkin pięknie oddał w słowach jedną z opcji. Pozdrawiam, bardzo ciekawy wiersz! 🙂🖐️
Tęsknie za swoim blogiem i poezją ale jeszcze zdrowie mi nie pozwala. Pozdrawiam moich czytelników z nadzieją ze może już niedługo. Donka.
Mój Boże, ciągle odkrywam w starych książkach(które też odkrywam) mojej Mamy, ciotki zasuszone kwiaty i też tak "myślę Puszkinem".... Dlaczego, w jakich okolicznościach, skąd, od kogo, co pamięta, płakał, czy radował...
Prześlij komentarz