Zbigniew Herbert - Bajka ruska
Postarzał się car
ojczulek, postarzał. Już nawet gołąbka własnymi rękami nie mógł zadusić.
Siedział na tronie zloty i
zimny. Tylko broda mu rosła do podłogi i niżej.
Rządził wtedy kto inny,
nie wiadomo kto.
Ciekawy lud zaglądał do
pałacu przez okno, ale Kriwonosow zasłonił okna szubienicami.
Więc tylko wisielcy
widzieli co nieco. W końcu umarł car ojczulek na dobre.
Dzwony biły, ale ciała nie
wynoszono.
Przyrósł car do tronu.
Nogi tronowe pomieszały się z nogami carskimi. Ręka wrosła w poręcz.
Nie można go było oderwać.
A zakopać cara ze złotym tronem - żal.
5 komentarzy:
I naszemu trudno się oderwać. A złoty tron sami mu pod tyłek wsadziliśmy...
Trafnie ten wiersz odczytałaś, choć tych carów urodzaj w naszym świecie.... jedni zasiedziali od pradawna. niektórzy ich doganiają a jeszcze inni raczkują dopiero.
Jakby znajome, nieprawdaż?
Tak..... znamy z własnego podwórka.
Trafniej nie można powiedzieć Aldonko... I to Raczkowa nie w tle
Prześlij komentarz