Jeremi Przybora - Seanse spirytystyczne
Ach, te cudne, te ułudne,
te prześliczne
seanse spirytystyczne!
Ta z duchami przedwojenna
bliska więź;
zapodziało się to teraz
wszystko gdzieś...
Lekkość zgonu ten
spirytyzm ustokrotniał
i przed wojną człek po
śmierci nie markotniał,
bo gdy ciało nieboszczyka
- łup w ten grób -
duch na seans już pomykał
tup, tup, tup.
Ach, te cudne, te ułudne,
te prześliczne
seanse spirytystyczne!
A wesołoż, och, wesołoż na
seansie,
kiedy medium lewituje w
pełnym transie
albo spodek pędzi rączo
stołu wskroś -
albo damę zimną rączką
ktoś za coś...
Przyprawiając towarzystwa
kwiat o spazmy,
mieczem błyska Juliusz
Cezar z ektoplazmy -
to znów panie w drżenie
wprawia inny zuch -
sam Rasputin - widma kawał
- duch za dwóch!
Ach, te cudne, te ułudne,
te prześliczne
seanse spirytystyczne!
Spirytyści przedwojenni,
dawni, owi!
Ossowiecki, Kluski, Guzik,
Ochorowicz!
Dać ich duchom dziś
radości tych choć ćwierć,
a nie zanudzaliby się tam
na śmierć!
Małą dziurkę zrobić by w
materializmie
i pozwolić - niech się
przez nią znowu wśliźnie
przedwojenna spirytyzmu
zwiewna nić -
tożby miło znowu było
duchem być!
Ach, te cudne, te ułudne,
te prześliczne
seanse spirytystyczne!
3 komentarze:
Przyborę lubię, ale spirytyzm nawet żartobliwie potraktowany nieszczególnie mnie pociąga.;(
Podziwiam autora za poczucie humoru...
Wybaczcie komentarz pofrunął mi w przestworza / jest tam w jakiejś chmurze / i już nie mam siły by go pisać od nowa. A Przyborę zawsze lubiłam i lubię.
Miłego dnia., pozdrawiam Was serdecznie.
Prześlij komentarz