Wirują, wirują tysiące
szprych
W kole Fortuny Matuli
Ta balladka jest o tych
Co się za pewnie poczuli
W kole Fortuny Matuli
Ta balladka jest o tych
Co się za pewnie poczuli
W brydża, pokera, czy wista
I układ wspaniały miał
Lecz kart zbyt mocno nie ściskał
Wtem światło trach zgasił ktoś
Karcięta z rąk mu wyrwano
Do dzisiaj pechowy gość
Wspomina szansę przegraną
W kole Fortuny Matuli
Ta balladka jest o tych
Co się za pewnie poczuli
I choć wspaniały był start
Nim koniec uwieńczy dzieło
Może zamienić się w marny żart
Co się tak pięknie zaczęło
Na przykład autem, czy krajem
Zapinaj pas, szanuj gaz
Gdy stromej drogi gnasz skrajem
Uważaj na śliski bruk
I nie poświstuj w euforii
Gdy auto mknie w szosy łuk
Gdy kraj wchodzi w zakręt historii
Ambicje twe niespożyte
Gdy idziesz na górski szczyt
Zrób sobie obóz pod szczytem
Tam przemyśl kolejny plan
A teraz schodzę ci z oczu
Bym w tej balladce i ja
Też się za pewnie nie poczuł
Bo choć wspaniały był start
Nim koniec uwieńczy dzieło
Może zamienić się w marny żart
Co się tak pięknie zaczęło...
3 komentarze:
Prorok czy co?...
Poczekamy, zobaczymy....
Czołem poszukiwacze!
Prześlij komentarz