Mimo, że pisałam już szerzej o Jesieninie .... przybliżę ponownie w wielkim skrócie jego postać:
Urodzony w rodzinie chłopskiej. debiutował jako poeta w roku 1914 porzuciwszy uniwersytet i pracę.
Zupełnie przypadkowo popadł w niełaskę u rodziny carskiej odmawiając napisania hymnu pochwalnego na cześć cara.
Za tą niesubordynację trafił na zesłanie gdzie przebywał, aż do rewolucji 1917 roku. Fakt ten sprawił, że nowa czerwona władza przyjęła go przychylnie on zaś w pełni poparł głoszone przez nią idee, pod koniec życia rozczarował się jednak do bolszewizmu, czemu dawał wyraz m.in. również w swojej twórczości.
W 1922 roku poślubił słynną primabalerinę Isadorę Duncan którą w niecały rok później porzucił w Paryżu.
W 1925 roku ożenił się z wnuczką Lwa Tołstoja
ale i od niej uciekł w kilka miesięcy później. W nocy z 27 na 28 grudnia
popełnił samobójstwo w hotelu "Internacjonał" w Leningradzie.
List od matki:
O czym tu pisać
Na ziemskim padole?
Co tu przemyśleć
Jeszcze do ostatka?
Przede mną leży
Na posępnym stole
List, który do mnie
Napisała matka.
Pisze mi: „Przyjedź
Do nas na ostatki,
Przyjedź, mój drogi,
Jeśli tylko możesz.
Dla ojca spodnie,
A chustkę dla matki
Przywieź, bo bieda
I pusto w komorze.
Jam stara,
Już niepotrzebna nikomu,
Lecz gdybyś z nami
Czas przebywał cały,
Synową
Miałabym nareszcie w domu,
Wnuczka by
Ręce moje piastowały.
Dzieci po świcie rozsiałeś,
Jedyny,
Żonę innemu odstąpiłeś,
Synku, I bez kotwicy,
Przyjaciół, rodziny
Skoczyłeś głową w dół
W odmęty szynku.
Miły, kochany,
Co się z tobą dzieje?
Byłeś tak dobry,
Posłuszny, zgodliwy.
Sąsiedzi naszą sycili nadzieję:
Jaki ten stary
Jesienin szczęśliwy!
Lecz nie spełniło się
Nasze marzenie,
A więc na duszy
Wciąż smutniej, boleśniej.
Twój stary ojciec
Próżne miał życzenie,
Byś więcej brał
Pieniędzy za swe pieśni.
Choć to nieważne,
Bo i tak właściwie
Grosza do domu
Nie poślesz, niestety.
Stąd gorzkie żale,
Choć się już nie dziwię,
Bo wiem:
Pieniądze nie lgną do poety.
To wielka szkoda,
Żeś zmarnował życie,
Żeś zbratał się
Ze sławą złą i płochą.
Chodziłbyś lepiej
Codziennie o świcie
Od dziecka w pole za sochą.
Nic, tylko smutek,
Ni konia, ni żony,
Lecz gdybyś
Nie zbłąkał się na świecie,
Miałabym wszystko,
Ty taki uczony,
Zostałbyś pierwszym
W wiejskim komitecie.
Życie płonęłoby
Niezachmurzone,
Niepotrzebnego
Nie znałbyś zmęczenia.
Ja nauczyłabym
Prząść
Twoją żonę,
A ty byś
Naszą starość opromieniał.
Miętoszę list.
Niepokój mąci w głowie.
Czyż nie ma wyjścia?
Myśl próżno się biedzi.
Lecz to, co myślę,
Później wam opowiem.
Opowiem
W mojej odpowiedzi.
Tyfilis – Jesień 1924
tłum. Leopold Lewin
2 komentarze:
Gorycz przegranego życia?...
I to jest to o czym kiedyś mówiłyśmy.... lepiej nie znać prawdziwych kulisów życia wielkich artystów. Choć akurat w wypadku Jesienina - nie ukrywa w swojej poezji prawdy o sobie....
Poszukam książki o nim.... może jest jakaś dobra biografia..... nie trafiła mi się taka do tej pory. Choć i tak dużo o nim czytałam.
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz