4.05. 2021r. na maturze z jęz. polskiego jednym z tematów maturalnych była analiza wiersza "Strych" Beaty Obertyńskiej.
Mało kto zna tą poetkę i jej dorobek poetycki, więc w wielkim skrócie kilka słów o niej:
Beata Obertyńska z domu Wolska, (ur. 18 lipca 1898 w Skolem, zm. 21 maja 1980 w Londynie). była córką Maryli Wolskiej poetki młodopolskiej, narzeczonej Artura Grottgera) i inż. Wacława Wolskiego przedsiębiorcy naftowego. Dzieciństwo i młodość spędziła w rodzinnej willi „Zaświecie” na stokach Cytadeli we Lwowie, ucząc się w domu rodzinnym i zdając egzaminy eksternistycznie. W młodości związana ze Skamandrytami i środowiskiem artystycznym domu siostry Lilki Pawlikowskiej,Po agresji ZSRR na Polskę, w czasie okupacji sowieckiej Lwowa, w lipcu 1940 jako obszarniczka i wróg ludowy została aresztowana przez NKWD. Była osadzona w areszcie w osławionych lwowskich Brygidkach, następnie więziona kolejno w Kijowie, Odessie, Charkowie, Starobielsku, wreszcie zesłana do łagru Loch-Workuta.
Po ataku Niemiec na ZSRR uwolniona w konsekwencji układu w 1941r.między Polską a ZSRR wstąpiła do Armii Polskiej w ZSRR pod dowództwem gen. Władysława Andersa. W 1942 ewakuowała się wraz z Armią Andersa do Iranu, przeszła cały szlak bojowy Armii Polskiej: Iran, Palestyna, Egipt i Włochy. Po wojnie pozostała na uchodźstwie, osiadła w Londynie. Była żoną ziemianina Józefa Obertyńskiego.
Otrzymała wiele nagród literackich, których tu nie będę wymieniała. Będąc na emigracji podpisała list 59 pisarzy polskich na obczyźnie, solidaryzujących się z sygnatariuszami protestu przeciwko zmianom w Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Beata Obertyńska
STRYCH
Pamięć jest jak strych mroczny. Zastojem i ciszą
w kątach pełnych starzyzny nasiąkają cienie.
Przypomnień nietoperze pod belkami wiszą,
czekając na żałosne w zmierzchu przebudzenie...
W kurz siwy, na klepisko, spływa szparą w gontach
słoneczna kropla szczęścia po promienia skosie.
Krzywd dawno przebaczonych puste gniazda osie
w kłębki się bibulaste pozwijały w kątach.
Wypłowiałe nadzieje - okulałe wzloty,
puste puszki z zachcianek, złudzeń i powideł,
obok spaczonych klepek - czerepy tęsknoty
i worki z dartym pierzem połamanych skrzydeł.
"Krzywda"
Autor: Safet Zec |
Milczysz uparcie - a przecie
na wszystkie przysięgam ci
moce,
że krzywda o której się
milczy,
rośnie jak suma złożona
na bardzo wysoki procent!
"Dokładność"
Nie, żebym miała jakie wątpliwości,
bo wiem, że w niebie będzie kiedyś wszystko,
tylko chcę wiedzieć - tak - dla dokładności,
czy i kwitnące kartoflisko?
Czy kiedy wieczność - czas, co go poruszał -
z zatrzymanego już zdejmie Zodiaku -
będzie pamięcią mogła wrócić dusza
do takich kwitnących ziemniaków?
Czy Boża wielkość, do Swych miar nawykła,
zechce uwzględnić ważąc nasze sprawy,
czym człowiekowi umiał być - na przykład
skrzyp przydrożnego świerszcza z trawy?
Bo - skoro szczęścia czeka nas tam pełnia,
to poza tamtym - Niepojętym – Wszystkim -
koniecznie także: biała, młoda pełnia
nad takim letnim kartofliskiem...
Polecam wspomnienia Beaty Obertyńskiej noszące tytuł:-
„W domu niewoli „
- są to jedne z najwybitniejszych świadectw stalinowskich
zbrodni. w polskiej i światowej literaturze.
.Autorka opisuje swoją ciernistą drogę wojenną – od aresztowania w pierwszych miesiącach sowieckiej okupacji polskich kresów, poprzez przesłuchania, tułaczkę po stalinowskich więzieniach, wywózkę do okrytego czarną sławą łagru w Workucie,-niełatwą drogę wiodącą przez radzieckie kołchozy aż po amnestię i drogę do Armii gen. Władysława Andersa.
Daje obraz swoich doświadczeń, oraz losów
licznych towarzyszek niedoli, kobiet różnych narodowości, które w bestialskich
warunkach potrafiły zachować człowieczeństwo lub poddały się upodleniu.
Autorka maluje
wstrząsający portret zniewolonych ludzi, a równocześnie obnaża niewyobrażalne
okrucieństwo oprawców i ich metody.
Książka ” W domu
niewoli” Beaty Obertyńskiej, napisana przez historię, krzywdę i cierpienie
kobiet, daje obraz nieludzkiego systemu sowieckiego więziennictwa, jaki
przekazali również Gustaw Herling-Grudziński w „Innym świecie” czy Aleksander
Sołżenicyn w „Archipelagu Gułag.”
4 komentarze:
Nie znałam tej twórczości, choć nazwisko gdzieś chyba słyszałam. Gdyby nie życiorys, pomyślałabym, że to całkiem współczesna poetka ...
Trudny utwór do przeanalizowania dla młodzieży, tak mi się przynajmniej wydaje.
Ja też nie znałam tej poetki... Książki Herlinga Grudzińskiego i Sołżenicyna ujawniające zbrodnie stalinowskie czytało się dopiero w latach 80 w stanie wojennym.... krążyły tylko w drugim obiegu. Nie słyszało się jeszcze wtedy o Beacie Obertyńskiej, której losy wojenne były podobne, równie straszne jak tych dwóch pisarzy. Nikt nie znał też jej poezji.
Masz rację Matyldo, że trudny utwór do zinterpretowania i omówienia go .
Nie wyobrażam sobie jednak by wiersz pojawił się na maturze bez poprzedzającego omawiania na lekcjach twórczości poetki. Być może też zalecana było przeczytanie jej książki "W domu niewoli" jako lektury nieobowiązkowej..
Wczoraj udało mi się ją ściągnąć do czytnika..... sądząc po fragmentach nie jestem pewna czy dam radę ją przeczytać, ale będę próbowała.
Wydała kilka tomików swojej poezji, ale w internecie nie za wiele jej wierszy.... prawie wcale. Ten wiersz o kwitnącym kartoflisku jest bezczasowy - i można go jak piszesz Jotko przypisać czasom współczesnym. Mnie się zresztą bardzo podoba. ..Pozdrawiam, Dobranoc.
Ciesze się, że przypominasz panią Beatę Obertyńską, bo każdy taki gest świadczy nie tylko o pamięci, ale również o dorobku pisarskim i testamencie, który nam wszystkim pozostawiła...
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz