Władysław Szlengel - Okno na tamtą stronę
Pozostając jeszcze przy poezji Władysława Szlengla zatrzymałam się przy bardzo smutnym wierszu:
"Okno na tamtą stronę
"w którym poeta uświadamia
sobie, że miejsce, z którego został wygnany nie przestało istnieć, nie
zniknęło.
Jest tuż obok.
Że wszystko po tamtej
stronie jest nadal zwykłe, normalne, ale dla niego już
nieosiągalne.
Jest bliskie i zwyczajne,
tylko jego już tam nie ma.
Jest tylko widzem
patrzącym prawie zza grobu na świat żywych, do którego już pewnie nie
wróci. .
I nie powrócił.
Mam okno na tamtą stronę,
bezczelne żydowskie okno
na piękny park
Krasińskiego,
gdzie liście jesienne
mokną...
Pod wieczór szaroliliowy
składają gałęzie pokłon
i patrzą się drzewa
aryjskie
w to moje żydowskie
okno...
A mnie w oknie stanąć nie
wolno
(bardzo to słuszny
przepis),
żydowskie robaki...
krety...
powinni i muszą być ślepi.
Niech siedzą w barłogach,
norach
w robotę z utkwionym okiem
i wara im od patrzenia
i od żydowskich okien...
A ja... kiedy noc
zapada...
by wszystko wyrównać i
zatrzeć,
dopadam do okna w
ciemności
i patrzę... żarłocznie
patrzę...
i kradnę zgaszoną
Warszawę,
szumy i gwizdy dalekie,
zarysy domów i ulic,
kikuty wieżyc kalekie...
Kradnę sylwetkę Ratusza,
u stóp mam plac Teatralny,
pozwala księżyc Wachmeister
na szmugiel
sentymentalny...
Wbijają się oczy
żarłocznie,
jak ostrza w pierś nocy
utkwione,
w warszawski wieczór
milczący,
w miasto me zaciemnione...
A kiedy mam dosyć zapasu
na jutro, a może i
więcej...
żegnam milczące miasto,
magicznie podnoszę ręce...
zamykam oczy i szepcę:
– Warszawo... odezwij
się... czekam...
Wnet fortepiany w mieście
podnoszą milczące wieka...
podnoszą się same na
rozkaz
ciężkie, smutne,
zmęczone...
i płynie ze stu
fortepianów
w noc... Szopenowski
polonez...
Wzywają mnie klawikordy,
w męką nabrzmiałej ciszy
płyną nad miastem akordy
spod trupio białych
klawiszy...
Koniec... opuszczam
ręce...
wraca do pudeł polonez...
Wracam i myślę, że źle
jest
mieć okno na tamtą
stronę...
5 komentarzy:
Wybacz, nie będzie komentarza. Takiej poezji- krzyku rozpaczy nie da się skomentować...
Tak to jest bardzo osobisty krzyk rozpaczy, wyraz tęsknoty za światem, który przeminął, za ukochanym miastem.
Dla nas i następnych pokoleń poezja Władysława Szlengla to jeszcze dodatkowo świadectwo. naszych czasów.
Ps. Szlengel nie był jedynym poetą, zaliczanym do tzw. poetów Zagłady.. znam ich wielu. Należy też do nich m.in. żyjąca jeszcze, mieszkająca obecnie w Izraelu poetka Halina Birenbaum, która jako nastolatka spędziła w Auschwitz 2 lub 3 lata. Na pewno znasz jej losy i wiersze, więc nie będę się o niej rozpisywała. Długo nie była w stanie przyjechać do Polski, kraju, w którym się urodziła, który kochała i za którym tęskniła. . W blogu jest trochę jej poezji.
Tak jak pisałam twórczość tych poetów budząca w nas tyle emocji, poruszająca nasze serca, oddziaływająca na naszą psychikę to często jednocześnie świadectwo czasów już przemijających – ale które powinny znać nasze dzieci, wnuki i prawnuki. .
Przepiękny wiersz, gdzieś z głębi udręczonej duszy...nie wiem jak serce może w ogóle cos takiego wytrzymać i nie pęknąć!
Ten wiersz jest tak przejmujący i wzruszający, że nie da się go czytać (nawet wiele razy), bez emocji i wilgotnych oczu... O Władysławie Szlengelu dowiedziałem się ok. 5 lat temu, mając 40 lat... to poeta nieznany, niedoceniony; kiedy poznałem jego wiersze, stał się dla mnie jakimś wielkim, niezwykłym odkryciem - wielkim, niezwykłym, tragicznym poetą, który powinien wejść do kanonu poetów polskich, którego wierszy powinno uczyć się w szkołach...
Masz rację, przed chwila po przeczytaniu Twojego komentarza - po raz któryś przeczytałam ten wiersz - nie da się go czytać bez wzruszenia i głębszych refleksji. Dlaczego? Dlaczego w nas tyle zła, dlaczego zło zwycięża nad dobrem..
To nie jedyna poezja żydowska powstała w czasie Zagłady i po... . .
W blogu jest trochę wierszy Szlengla.... może nie znasz?..... wystarczy wpisać jego imię i nazwisko w "Szukaj na tym blogu"
.... czy można się zapytać - gdzie znalazłeś jego wiersze?
Zostawiam Ci wiersz żydowskiego chloca z getta" Wiersz napisany przez żydowskiego chłopca w gettcie - 1941 r.
Od jutra...
Od jutra będę smutny, od jutra.
Dzisiaj jednak będę szczęśliwy:
Do czego służy smutek, do czego?
Dlatego, że wieje nieprzychylny wiatr?
Dlaczego mam się dzisiaj martwić o jutro?
Może jutro będzie wszystko jasne…
Może jutro zabłyśnie już słońce.
I nie będzie żadnego powodu do smutku….
Od jutra będę smutny, od jutra.
Ale dzisiaj, dzisiaj będę szczęśliwy
i powiem do każdego smutnego dnia:
Od jutra będę smutny…..
Dzisiaj nie…..
Pozdrawiam
Prześlij komentarz