Stanisław Barańczak - Długowieczność oprawców
Oprawcy – ale ci na
monumentalną skalę,
nie od mokrej roboty, ale
od suchych statystyk,
nie od kanciastych pięści,
lecz od zaokrąglonych cyfr
w obstawie sześciu zer –
słowem, oprawcy masowi,
gdy tylko wyjdą cało ze
swych własnych czystek
i przejdą do historii,
zaskakują stale
tym, że każdy dożywa w
zdrowiu do późnego wieku.
Wszyscy niesłuszni
świadkowie Jehowy, masoni,
artyści, chłopi, księża,
posiadacze ziemscy,
mniejszości narodowe,
opowiadacze anegdot,
przypadkowi pechowcy, na
których ktoś doniósł z zemsty,
i ci, których nazwisko
ktoś wypluł razem z zębami,
powtarzaliby pewnie (gdyby
ich wskrzesić) wraz z nami
(i chyba głośniej) swoje
zdziwione „dlaczego”,
widząc tych krzepkich
staruszków na rencie,
jak grzeją kości na ławce
w ogrodzie
majstrują dla prawnuków
latawce, z prostotą
siorbią barszcz,
korzystają z dobrodziejstw
dzisiejszej medycyny,
prócz starczych kłopotów z prostatą
nie doznając w zasadzie
żadnych piekielnych udręczeń.
Domyślam się, że w ten
sposób nadajesz nam jakiś szyfr,
że kryje się w tym, jak
zawsze, Twój zamysł,
który wymierzasz Tobie
tylko wiadomą miarą.
A jednak, o co chodzi? O
trzymanie ich między nami,
by dać nam szansę – na co?
Na proces, spóźniony
o parę epok, o miliony
zlikwidowanych lat życia?
Na wyduszenie z nich
zeznań czy pamiętników? Na
zrozumienie natury
ludzkiej na tym rażąco
żywym przykładzie? Czy mamy
stawać z nimi przed
lustrem, pozować do zdjęć, na których
będzie widać, że niczym
się tak naprawdę nie różnią
kaci od tych, co zwykle
padają ofiarą?
A może chcesz nam pokazać,
że gdybyś do końca znikł,
świadczyłoby wciąż o Tobie
przynajmniej to, że na próżno
usiłujemy zrozumieć, co
jest nagrodą, co karą?
11 komentarzy:
Niesamowity wiersz... Porażająca niesprawiedliwość świata, nie do zrozumienia...
Pozdrawiam najserdeczniej!
Najczęściej o tym zapominam, ale chcę, żebyś wiedziała, że zawsze o Tobie myślę z ogromnym podziwem, sympatią i serdecznością.
Świetnie napisane, przemyślany każdy wers, ale jednak odczytuję kroplę nadziei w morzu nieprawości.
Dziękuję za te miłe słowa...... cieszą mnie bardzo / tylko ten podziw niezrozumiały, ale nie rozwijajmy przypadkiem tematu / wzajemnie bardzo Cie lubię za szczerość, spontaniczność, inteligencję, radość życia, chłonność.... młodzieńczą........ Obyś taka została....
Lubię zaglądać do Twojego blogu, trochę śmieszy mnie Twoje karcenie Wieśka. On jest chyba mniej więcej w moim wieku....zachowuje się jak chłopiec, który ciągle podnosi dwa palce do góry, bo musi być pierwszy i najmądrzejszy. Ale nie krzycz na niego za mocno, niech się chwali byle nie za bardzo zanudzał.
Proszę tylko byś nie czuła się w obowiązku komentować mojego blogu..... miałabym hamulec i wewnętrzną presję doboru poezji ..
A co do wiersza - zastanawiające są słowa kończące wiersz : co jest nagrodą, a co karą. Przymierzam je do naszych, obecnych ulubieńców, szczególnie jednego.
I nie wiem co dla niego byłoby karą.
Jeśli myślisz o wodzu, to ja tę karę widzę jako całkowite pozbawienie obstawy i pieniędzy, poza średnią emeryturą. Wykończyłby się w ciągu miesiąca ze strachu i całkowitego wycieńczenia z powodu zaniedbania. Chyba bałby się wyjść do sklepu po chleb...;)
. Tak Twoja wizja rzucenia go na głęboką wodę naszej siermiężnej codzienności byłaby dla niego być może wystarczającą karą.. Gdyby był sądzony zrobiłby z siebie narodowego bohatera. Dobrze jest sobie nieraz pomarzyć..
Jakiej nadziei Jotko? choć może masz rację..... dopóki jeszcze Bóg jest z nam możemy karać i nagradzać. według naszego uznania.
Dylemat - ciężki do rozgryzienia..
Oj, tak! ;)))
"majstrują dla prawnuków latawce, z prostotą
siorbią barszcz, korzystają z dobrodziejstw
dzisiejszej medycyny, prócz starczych kłopotów z prostatą
nie doznając w zasadzie żadnych piekielnych udręczeń"
zestawienie zwykłych codziennych zajęć z okropieństwami , które przeżyli, czyż nie ma tu okruszka nadziei?
Nie do końca właśnie wiem czy ten fragment odnosi się do ofiar czy oprawców, nie jest to dla mnie jasne...
Wg mnie, jestem nawet przekonana, że cytowany przez Ciebie Jotko fragment odnosi się do oprawców. Piekielne udręczenia powinny być tą karą z wiersza.... a co jest nagrodą i dla kogo?. Męczy mnie cały czas ten fragment, w którym Barańczak zwraca się do Stwórcy:
"A może chcesz nam pokazać, że gdybyś do końca znikł,
świadczyłoby wciąż o Tobie przynajmniej to, że na próżno
usiłujemy zrozumieć, co jest nagrodą, co karą?"
Może chodzi o to, że dopóki towarzyszy nam w świecie Bóg dążymy do poznania jego intencji -
- co jest dla kogo karą, a co nagrodą.
Serdeczności Jotko.... czuję, że wrócę jeszcze do tego wiersza.
Prześlij komentarz