Wojtek Bellon - Wypaliło się coś w nas
Wypaliło
się cos w nas zgasło
Ani
z twojej ani mojej winy
Ot
klamka zapadła a zresztą z czym wracać
Skończyły
się kartki na miłość
Zapatrzyliśmy
się w telewizor
Rozmawiamy
językiem gazety
Kinkiety
ze słońca w dni szare bez końca
A
ciepło z kaloryfera
Wiatry
gnają przyjaciół po świecie
Zresztą
gdyby tu byli na miejscu…
Przybyło
kłopotów dzieci i gratów
Skurczyła
nam się dawna przestrzeń
Znamy
już każde swe kłamstwo
Każdy
grymas każde brwi zmarszczenie
Mijamy
się oboje w tych kilku pokojach
Nie
mając nic do powiedzenia
Ale
czasem gdy noc niebo zetnie
Bure
niebo lepka noc miejska
I
ty zadrżysz oto przykrywam cię kocem
I
bliska znów staje się przeszłość
Wypaliło
się coś w nas zgasło
Lecz
wysiłku trzeba niewiele
Spróbujmy
rozgarnąć ten popiół - nie darmo
Może
tli się płomyk w popiele
4 komentarze:
To jakby rewers Gałczynskiego- szarzyzna życia i jeszcze tylko strzępek nadziei, że cokolwiek da się ocalić...
Witam Cię od rana Matyldo. Jesteś rannym ptaszkiem..... u mnie data twoich odwiedzin 5.54. Cieszą mnie oczywiście bardzo i przyznaje Ci rację. Ten wiersz to faktycznie samo życie.
Pozdrawiam serdecznie.
Gorzki w wymowie, bo chyba nie uda się uratować tej iskierki wśród popiołów...
Jotko prawdopodobnie wiele jest takich par małżeńskich czy partnerskich......po latach trzymają ich tylko dzieci i niechęć do zmiany czegokolwiek...... ale nieraz jakiś wielki wstrząs, czy tragedia na nowo zbliża i potrafi rozniecić tą iskierkę, jeśli się w ogóle zachowała .
Pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz