Kiedy
szef pośle cię po piwo
To pomyśl sobie: - Niech ja stracę!
I kopnij się do kiosku żywo
Bo nie tak łatwo dziś o pracę!
Szef,
to tak prawie jak twój tato -
Raz skarci, raz pieszczotą muśnie,
Gdy szef oznajmi ci żeś matoł -
Przyozdób twarz w barani uśmiech
I
bądź matołem w danej chwili
Choćbyś miał cztery fakultety,
Bo szef przenigdy się nie myli,
Dlatego on jest szefem, nie ty.
Lecz
i dla ciebie, choć-żeś mały,
Jest także satysfakcji strefa:
Oto twój szef, choć tak wspaniały,
Nad sobą ma większego szefa,
I też mu dusza idzie w pięty
Gdy szef się pyta go jowialnie:
- Czy pan jest niedorozwinięty?
On wówczas bąka: - Naturalnie...!
Pomnijcie
wojownicy młodzi
Oraz wy, starsi wyjadacze:
Należy się na wszystko godzić!
... albo na prawie wszystko raczej,
Bo
gdy z ust szefa padnie zdanie
Rzucone w gniewie lub ferworze:
- A całuj żeż mnie drogi panie!
... to ty nie całuj go broń Boże!
Niech
ci do głowy to nie strzeli -
Zrób krok, lecz cofnij się z powrotem
I jęknij: - Gdzieżbym się ośmielił,
Chociaż po nocach marzę o tym!
Taka pokora szefa wzrusza -
Lico rozchmurzy wnet ponure
I szepnie: - Durny, ale dusza!
Brawo! To znak że pójdziesz w górę!!!!
4 komentarze:
O kurczę, lecę szukać więcej wierszy tego twórcy :) Fantastyczne!
Luizo wyręczę Cię - tu masz adres z bardzo dużym wyborem wierszy Waligórskiego..... można czytając niektóre szczerze się pośmiać. https://www.waligorski.art.pl/liryka.php
Pozdrawiam serdecznie.
Waligórski to jest gość!! :)))
Skojarzyło mi się tutaj powiedzenie:
Szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego!
Prześlij komentarz