Roman Brandstaetter - Wiersze do żony, po jej śmierci
1.
|
Montserrat Gudiol |
(…)I znowu błądzę myślami
Po jaskółczych przestrzeniach,
Dokąd przywiodła mnie pamięć
Nienasyconej przeszłości,
I gestem ręki wskazuję ci pusty fotel,
Stojący przy moim biurku.
- Usiądź, kochanie…
Muszę z tobą jeszcze pomówić
O różnych sprawach,
O których nie zdążyłem ci opowiedzieć.
Muszę jeszcze nadać nowe imiona
Wszystkim dawnym zdarzeniom,
Nawet tym małym,
Najmniejszym,
Nawet tym ledwo widzialnym,
Nawet tym pyłkom przelotnym,
Aby przywrócić do życia
Ich trwanie.
A może nie jesteś już więcej niczego ciekawa?
Bo wiesz już wszystko?
Wszystkie zdarzenia , uczucia?
Bo znasz ich wszystkie imiona?...
Lecz ja na przekór tym rozsądnym pytaniom
Wciąż gestem ręki wskazują Ci pusty fotel,
Stojący przy moim biurku…
Muszę ci jeszcze tak wiele powiedzieć…
Usiądź, kochanie…
5.
Nieprawdą jest,
Że czas jest litościwym lekarzem.
Nie łagodzi i nie leczy bólu.
Usiłuje tylko znieczulić
Sieroctwo,
Co jest jeszcze boleśniejsze
Od samego bólu.
Siedzę w upalny wieczór
Pod ukochaną lipą
I medytuję nad czasem,
Nad wielkim rozczarowaniem.
Nie odchodź,
Aniele.
Czuwaj nad moim
nieuleczalnym
rozczarowaniem,
Aniele.
5 komentarzy:
Cytowany dziś autor znany jest z tzw. złotych myśli.
W wierszach także mądrość życiowa uwypuklona bardzo.
Romana Brandstaettera znam od wielu lat. Oprócz poezji czytałam dość dawno temu jakieś jego autobiograficzne książki. Z pochodzenia był Żydem, przeszedł na katolicyzm w latach 40 w czasie pobytu w Palestynie.
Biblia była jego przewodnikiem życiowym..... na niej uczył go dziadek rabin pisać i czytać wpajając wnukowi biblijne nauki. .
Gdy zapoznawałam się z jego twórczością, mimo, że nie przepadam za religijną poezją zachłysnęłam sią nią.....głęboka relegijność autora wydawała mi się aż nieprawdziwa.....
Zbierałam przez jakiś czas jego wiersze, zilustrowałam , ujęłam cały zbiór w pdf i zaglądam do niego niekiedy.... choć coraz rzadziej.
Jego poezja to faktycznie poezja złotych myśl,i wskazówek jak żyć, lub jak nie powinno się żyć.
Własne nieukojenie przekuć w słowa... prawdziwa poezja...
Ciociu, wracam do blogowania. Chcę uciec od zła tego świata i chaosu. Polecam Ci jedną z piękniejszych piosenek Haliny Frąckowiak - "Ziemia jest wielką jabłonią" autorstwa ( a jakże) Jonasza Kofty z muzyką Jarosława Kukulskiego.
Cieszę się Dorotko.... zaraz powędruję do Twojego blogu....Nie znałam tego wiersza Kofty "Jak pięknie by mogło być" I wiesz nie ma go w tym cennym zbiorze, który od Was dostałam. Ale oczywiście przeczytałam w internecie..... jutro posłucham piosenki.
Masz rację , że poezja jest ucieczką od dzisiejszego świata. Tylko na jak długo???
Dobranoc - ściskam cię.
Prześlij komentarz