JOHN DONNE (1572-1631), ang. poeta i kaznodzieja; zmiana wyznania (z katolicyzmu na anglikanizm) umożliwiła mu karierę duchowną: był doktorem uniw. w Oksfordzie i Cambridge, wykładowcą teologii, dziekanem katedry Św. Pawła, gdzie zasłynął kazaniami - twórca i czołowy przedstawiciel szkoły poetów metafizycznych; w liryce, początkowo miłosnej, później religijno -filozoficznej, posługiwał się językiem surowym, niemal potocznym, o wielkiej sile obrazowania, łącząc precyzję intelektualną z intensywnym napięciem uczuciowym.
JOHN DONNE
Żaden człowiek nie jest
samoistną
wyspą
Żaden człowiek nie jest
samoistną wyspą;
każdy stanowi ułomek
kontynentu, część lądu.
Jeżeli morze zmyje choćby
grudkę ziemi,
Europa będzie
pomniejszona,
tak samo jak gdyby
pochłonęło przylądek,
włość twoich przyjaciół
czy twoją własną.
Śmierć każdego człowieka
umniejsza mnie,
albowiem jestem zespolony
z ludzkością.
Przeto nigdy nie pytaj
komu bije dzwon.
Bije on tobie...
Gdy ignorantką byłaś co do spraw natury
Gdy ignorantką byłaś co do
spraw natury,
Uczyłem cię miłości —
sofistyki, w której
Dziś celujesz, choć zrazu
nie miałaś pojęcia
O mistycznym języku
spojrzeń lub dotknięcia
Dłoni; nie dostrzegałaś,
jak bardzo inaczej
Brzmią prawdziwe i
sztuczne westchnienia rozpaczy;
Nie umiałaś wyczytać z
wody, co z ócz płynie,
Czy gorączka jest groźna,
czy też wkrótce minie.
Jeszczem cię nie nauczył
wtedy alfabetu
Kwiatów, tajemnej mowy
każdego bukietu,
Który umie znaczenia nieme
i niemałe
Przekazywać w sekrecie.
Wspomnij lata całe,
Kiedy konkurentowi mówiłaś
każdemu:
"Tak — jeśli mama nie
ma nic przeciwko temu";
Kiedy ze sztuk miłosnych
umysł twój jedynie
Gry dziecinne pojmował, w
których się dziewczynie
Wróży męża; i kiedy w
godzinnej rozmowie
Ledwie jedną odpowiedź —
koślawe przysłowie
I parę zdań urwanych —
bąkałaś z mozołem.
O, nie możesz być cudza:
ja przecież cię wziąłem
Jak działkę, wykrojoną z
gminnej łąki świata
Dla mej uprawy; mnie się
należy zapłata,
Mnie, który miłosnymi
zabiegi sam jeden
Przekształciłem ogródek ów
w rozkoszny Eden.
Moim dziełem jest wdzięk
twój, słodycz i prostota;
Sadziłem w tobie drzewo
wiedzy i żywota —
A kto inny kosztować
miałby owoc? Czyli
Mam kuć puchar ze złota,
by inni zeń pili?
Grzać wosk na cudzą
pieczęć? poskramiać źrebaka,
Aby ujeżdżonego odstąpić
rumaka?
Przełożył
Stanisław Barańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz