Pisałam kiedyś szerzej o poezji Władysława Broniewskiego i o nim samym . Dziś do niego powracam.... za mało jego poezji w moim blogu. Za bardzo i za długo tkwią we mnie uprzedzenia z czasach PRL-u, gdy władze wykorzystywały jego twórczość do celów propagandowych i głównie ta część jego poezji, która była pisana na tzw. zamówienie społeczne była najbardziej znana mojemu pokoleniu.
Krzysztof Kolberger, często
recytował jego wiersze w audycjach radiowych „ Lata z radiem” i zaliczał go do
swoich ulubionych poetów. Dostrzegał piękno liryk poety .... często
bardzo refleksyjnych... dużo w nich rozmyślań o nieuchronności
przemijania, ludzkiego i własnego cierpienia, ucieczki w marzenia i
wspomnienia.
„Przypływ”-
jeden z wielu wierszy Władysława Broniewskiego recytowanych przez Krzysztofa Kolbergera w „Lecie z radiem”.
W morze spienione, w szumiące morze
gwiazdy spadały i nikły.
Oto ci serce dzisiaj otworzę -
To przypływ, miła, to przypływ!
Nocy tej księżyc poszedł na przełaj
przez srebrne wody Śródziemne,
fala do brzegu szła i ginęła,
jak giną słowa daremne,
fala ginęła, fala wracała,
jak miłość, której nie trzeba,
i obojętna gwiazda spadała
z obojętnego nieba.
Miłość konała, jak na gruźlicę
konają piękni i młodzi,
i w konającej patrzałem lice
z rozpaczą, że już odchodzi.
Mówiłem sercu: "Milcz o miłości,
serce uparte i dumne" -
a miłość rosła we mnie jak kościół,
dokąd wniesiono już trumnę.
Słowa miłości, słowa rozpaczy
zdławiła noc głuchoniema.
Kochać - to znaczy: dotknąć, zobaczyć,
a ciebie nie ma... nie ma...
Nocy tej przypływ bił o wybrzeże
zagniewanymi falami.
Byliśmy prości, byliśmy szczerzy,
byliśmy smutni i sami.
I słów nie było. I niepojęta
tkliwość złączyła nam dłonie...
Ja nie pamiętam, nie chcę pamiętać,
że miłość była w agonii!
Ach! ona świeci blaskiem wspaniałym
w gwiazd spadającym hymnie!
Gwiazdy - to mało, morze - to mało,
jeżeli miłość jest przy mnie,
bo wtedy mogę ująć w ramiona
świat od miłości mej szerszy
falą wezbraną, falą szaloną
nie napisanych wierszy...
Miła, ja płaczę... Gwiezdny alkohol
ma posmak cierpki i przykry.
Fala powraca szemrząc ci: "Kocham".
To przypływ, miła, to przypływ.
Przypływ - recytują:
Anna Romantowska i Krzysztof Kolberger .
„Ballady i romanse" Władysława Broniewskiego to jeden z jego utworów, budzących we mnie wspomnienie czasów okupacyjnych.
Byłam dopiero 6 letnim dzieckiem, ale wiedziałam już, że Żydów się morduje, i wyrzuca do getta. Widziałam przez okno jak wywleczono rodzinę żydowską ze sklepiku naprzeciwko i podpalono im mieszkanie. / niestety brali w tym udział najbliżsi sąsiedzi żydowskiego sklepikarza/
Pamiętam codzienne odwiedziny żydowskiej dziewczynki Lodzi w wieku ok. 10 lat pukającej do drzwi mieszkańców naszego domu.
Te drzwi zawsze były dla niej otwarte , wszędzie karmiono ją i zaopatrywano w jedzenie na wynos. Być może zanosiła je rodzinie w getcie. Do nas też przychodziła, dostawała od babci obiad i coś jeszcze na później..
Odbywało się to jakby pod nadzorem władzy...... na parterze mieszkał policjant z rodziną, i kilkuletnią córeczką. Tak jak inni oni również pomagali Lodzi…. Po pewnym czasie Lodzia przestała przychodzić . Być może ktoś dopomógł jej w znalezieniu rodziny, która ją przygarnęła.
Ale mogło ją spotkać to najgorsze…
Nigdy się tego nie dowiem….
Mam tylko nadzieję, że jak w pięknym wierszu Gałczyńskiego „Dziecko żydowskie” -
(… ) Dzisiaj jest dobrze, prawda, moje dziecko?
Kwiaty znów pachną. Gwiazdy znów migocą.(...)
Maria Uchytłova Czechy |
Ballady i romanse
„Słuchaj dzieweczko! Ona
nie słucha...
To dzień biały, to
miasteczko..."
Nie ma miasteczka, nie ma
żywego ducha,
po gruzach biega naga,
ruda Ryfka,
trzynastoletnie dziecko.
Przejeżdżali grubi Niemcy
w grubym tanku.
(Uciekaj, uciekaj Ryfka!)
"Mama pod gruzami,
tata w Majdanku..."
Roześmiała się, zakręciła
się, znikła.
I przejeżdżał znajomy,
dobry łyk z Lubartowa:
"Masz, Ryfka, bułkę,
żebyś była zdrowa..."
Wzięła, ugryzła,
zaświeciła zębami:
"Ja zaniosę tacie i
mamie."
Przejeżdżał chłop, rzucił
grosik,
przejeżdżała baba, też
dała cosik,
przejeżdżało dużo, dużo
luda,
każdy się dziwił, że goła
i ruda.
I przejeżdżał bolejący Pan
Jezus,
SS-mani go wiedli na męki,
postawili ich oboje pod
miedzą,
potem wzięli karabiny do
ręki.
"Słuchaj, Jezu,
słuchaj, Ryfka, sie Juden,
za koronę cierniową, za te
włosy rude,
za to, żeście nadzy, za
to, żeśmy winni,
obojeście umrzeć powinni."
I ozwało się Alleluja w
Galilei,
i oboje anieleli po kolei,
potem salwa rozległa się
głucha...
"Słuchaj, dzieweczko!...Ona nie słucha.. "
Kończę optymistycznym wierszem Władysława Broniewskiego.... posłuchajmy poety powtarzając za nim - " że to życie coś warte"
mal.Barbara Gulbinowicz |
*** (Jak to przyjemnie...)
Jak to przyjemnie otworzyć oczy
i zobaczyć - ba! cóż? - świat ten,
i tak pięknie go radością otoczyć,
i objąć światłem.
Radość? Światło? No, a zgryzoty,
gdy przymkniesz oczy?
Żużlem burym wyda się złoto,
mrok cię otoczy.
Miejże oczy aż do spalenia
jasno otwarte:
na radość życia, radość tworzenia
i że to życie coś warte.
4 komentarze:
Trzy wiersze a wszystkie uczucia zawarte: i rozpacz, i tęsknota, i strach, i ból , i nadzieja... Całe życie wplecione w poezję!
Do Broniewskiego zawsze miałam sentyment, bo brałam udział w konkursach recytatorskich, a jako dziecko nie rozumiałam podtekstów politycznych.
Zacytowane tutaj świadczą o talencie poety i na szczęście polityka nie ma nic do tego...
BBM tak jak piszesz - taka jest właśnie poezja. Broniewskiego. Czytając jego wiersze można prześledzić całe jego bogate i w gruncie rzeczy nieszczęśliwe życie. Brał udział w wojnie polsko bolszewickiej w legionach.polskich.....za waleczność odznaczony krzyżem Virtuti Militari, Przeszedł więzienie na Łubiance i zesłanie .Z armią Andersa wydostał się z ZSRR. nie chciał żyć na emigracji i powrócił do Polski. Uwierzył w komunizm i.zaangażował się w budowę nowej rzeczywistości. Z tego okresu pochodzą jego utwory o charakterze polityczno propagandowym . W życiu prywatnym nie był szczęśliwy - wycieńczona po pobycie w Oświęcimiu umarła ukochana żona poety , córka popełniła samobójstwo. Topił swoją rozpacz w alkoholu i pisał, pisał wiersze. One opisują jego życie. Ładnie napisałas - "całe życie wplecione w poezję" Jeśli się zna jego biografię łatwo się to dostrzega.
Pozdrawiam serdecznie
Jotko żyłysmy w różnych okresach historycznych kraju.. Liceum kończyłam w czasach stalinowskich. Uczono nas,wtedy że Broniewski i Majakowski to byli wielcy poeci.Trzeba było oczywiście znać ich wiersze. a do lektur obowiązkowych należały takie książki jak "Jak hartowała się stal" "Ditta" i tym podobne. Propagandowo komunistyczna poezja Broniewskiego płynęła z jego szczerych przekonań. Natomiast bałwochwalcze wiersze kierowane do ludu i mas pracujących poetów o znanych nam, słynnych nazwiskach, których nie będę tu wymieniać zapewniały autorom szanse na oficjalne publikowanie swojej poezji.w znanych wydawnictwach Jedyny Herbert nie ugiął się.... pisał do szuflady. / chyba już o tym gdzieś wspominałam / . I dlatego Broniewskiego jak pisałam zaczęłam poznawać trochę późno. Tak jak i Antoniego Słonimskiego, któremu zresztą dość szybko otworzyły się oczy i wielu ludziom dopomógł wykorzystując swoje związki z władzą . Tuwim i Broniewski też starali się pomagać., często ich interwencje przynosiły skutek.. Tuwim był faworytem Bieruta.
.
Prześlij komentarz