Mnie czekać kazano.
Spojrzałem nieśmiało.
Prócz mnie już sto innych
Tu osób czekało...
A każda z nich w ręku
Dzierżyła numerek,
Na każdym numerku
Cyferek był szereg.
Im wyższy numerek,
Tym więcej cyferek,
A mój był niestety
Najwyższy numerek!
Nie było gdzie usiąść,
Stanąłem w przeciągu.
I stałem cierpliwie
Iks godzin okrągło,
Tłumacząc przeróżnym
Ciekawym osobom,
Że ja tu - przepraszam -
Z wątrobą!...
Z śledzioną.
Z nerkami.
Z ischiasem.
Z żołądkiem.
I z sercem...
(Bo pika mi czasem.)
Z gardziołkiem.
(Bo boli.)
Z kolanem.
(Bo strzyka.)
Z migreną.
(Dokucza.)
Z przewodem.
(Zatyka.)
Mówiłem. Czas mijał...
Mówiłem. Czas leciał...
(Dziewiąta... Dwunasta...
Już druga! Już trzecia!)
Wtem przerwał mi moje
Bolesne wywody
Siedzący pod oknem
Pan jakiś niemłody,
Z siwizną na skroniach
Widoczną z daleka.
Dłoń podniósł do góry
I krzyknął: - Wystarczy!
Nim swojej kolejki
Pan się tu doczeka,
Do chorób tych dojdzie
I uwiąd też s t a r c z y!
Zdziwiony rzuciłem
Więc wzrok na mężczyznę...
Ów palcem na skroniach
Swych wskazał siwiznę
I dodał żałośnie:
- Bo rzec panu muszę,
Że ja tu wciąż czekam
Z dziecięcym kokluszem!
3 komentarze:
Świetne po prostu , dowcipne i odważne zarazem:-)
Mój Boże! Nieodżałowany Marian Załucki! Chyba najlepszy satyryk PRL-u!!! I te jego rewelacyjne interpretacje własnych wierszy. Fajnie, że przypomniałaś!
Tyle lat minęło a służba zdrowia cały czas w zapaści...
BBM .Też przepadam za wierszami Załuckiego.... w blogu jest ich kilka.... wystarczy poszukać.
W PRL satyra kwitła, przemycały ją sprytnie różne kabarety, i teatry satyryczne. /Laskowik, Smoleń, Fedorowicz, Kabaret Starszych Panów - itd. W radio - 60 min. na godzinę. Pan Sułek. Wyłapywało się z uciechą krytykę naszego dnia codziennego.
Pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz