Należy do tych, o których mówi się „wiecznie żywy”. Zmarł w 49. roku życia.
Trudny charakter – to
delikatnie powiedziane. Konglomerat sprzeczności. Najpierw świętoszek (miał
ksywkę „księżulo”). Potem libertyn. Pijak, prowokator. Bywał uroczy, także
brutalny, impulsywny; liryczny i drapieżny; skromny i pyszny. Choć bardzo
inteligentny, wykazywał się dziecięcą naiwnością. Całe życie towarzyszył mu
niepokój. Zaczął śpiewać ze złości – bo nie potrafił zainteresować tekstami
żadnego piosenkarza. Za to gdy został doceniony, od 1959 roku przez siedem lat
prawie nie schodził ze scen na całym świecie. Zdarzały się lata, podczas
których dawał więcej koncertów, niż dni w roku.
Pobudzał go alkohol i nikotyna – jak się okazało, gwoździe do trumny. Z
ostatnim recitalem wystąpił w 1967 roku.
49 lat liczy sobie
jego największy przebój „Ne me quitte pas”. W
prześmiewczym tłumaczeniu - „Nie wykituj mi”; w istocie znaczy „Nie
opuszczaj mnie”.
Tę prośbę powtarzało
tysiące wykonawców, a nagrało – 400 artystów w 22 językach świata. Były wersje
tureckie, greckie, w narzeczach afrykańskich i jidysz.
Sława utworów Brela nie blaknie, przeszedł do legendy francuskiej piosenki.
Polskiego przekładu tego, i innych utworów Brela podjął się Wojciech Młynarski.
Jacques Brel
/ przekład Wojciech Młynarski/
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Każda moja łza
Szepcze, że co złe
Się zapomnieć da
Zapomnijmy ten
Utracony czas
Co oddalał nas
Co zabijał nas
I pytanie złe
I natrętnie tak
Jak? Dlaczego? Jak?
Zapomnijmy je
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Ja deszczowym dniem
Ci przyniosę z ziem
Gdzie nie pada deszcz
Pereł deszczu sznur
Jeśli umrę
Z chmur spłynie do
Twych rąk
Światła złoty krąg
I to będę ja
W świecie ziemskich
spraw
Miłowanie Twe
Będzie pierwszym z
praw
Królem staniesz się
A królową ja
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Ja wymyślę Ci
Słowa, których sens
Pojmiesz tylko Ty
Z nich ułożę baśń
Jak się serca dwa
pokochały
Na przekór ludziom
złym
Z nich ułożę baśń
O królewnie co
Zmarła z żalu bo
Nie poznała Cię
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Przecież zdarza się
Że największy żar
Ciska wulkan co
Niby dawno zmarł
Pól spalonych skraj
Więcej zrodzi zbóż
Niż zielony maj
W czas wiosennych
burz
Gdy księżyca cierń
Lśni na nieba tle
I z czerwienią czerń
Nie chcą rozstać się
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
Już nie będzie łez
Dobrze jest jak jest
Tylko taki kąt
Mały kąt mi wskaż
Gdzie Twój słychać
śmiech
Widać Twoją twarz
Chcę, gdy Słońca krąg
wzejdzie
Być co dnia
Cieniem Twoich rąk
Cieniem Twego psa
Nie opuszczaj mnie
Nie opuszczaj mnie
2 komentarze:
To chyba mój ulubiony utwór:-)
Mieliśmy kiedyś szczęście być na spektaklu piosenek francuskich w Toruniu .
Recital w wykonaniu krakowskiego aktora, piosenki przeplatane fragmentami listów, cudowne przeżycie, koncert kameralny, ale w zabytkowym budynku na pięknej sali.
No to Ci zazdrosczę. Od czasu gdy nie ma Kazika nie jeżdżę już na żadne imprezy W sezonie w Zakopanem tłumy, / nawet w tym roku mimo pandemii / więc odpada też teatr Witkacego. Jestem w grupie wysokiego ryzyka, większość czasu spędzam w domu. Nie zrezygnowałam jednak z domowych spotkań z zaprzyjaźnionymi osobami. Letnie miesiące .były u mnie zawsze pełne rodziny z Wybrzeża, Warszawy, nawet z Londynu, gdzie mieszka moja najstarsza wnuczka. W tym roku zadowalam się więc głównie swoim towarzystwem,. Nie przepadam za długimi telefonami, na ogół się od nich wykręcam. Nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że to już tak być może zostanie.
Pozdrawiam ciepło.
donka. .
Prześlij komentarz