W latach osiemdziesiątych
po wprowadzeniu w Polsce stanu
wojennego
zrezygnowani Polacy wędrowali za ocean
w nadziei na lepsze ,
dostatnie życie.
Marzenia szybko się
rozwiały…. bardzo obrazowo pisze o tym Adam Lizakowski,
któremu tak jak wielu emigrantom
ciężko było zapewne pogodzić się z inną
niż nasza polska mentalnością Amerykanów
i twardą materialną rzeczywistością…..
Kiełbasa i pierogi
Pewnym krokiem wszedł do kawiarni,
na umówione spotkanie ze znajomymi
/nic o jego ojczyźnie nie wiedzieli,
nawet gdzie ona jest? gdzieś blisko Rosji?
chyba/.
On pochodził z kraju o tysiącletniej
pięknej historii, gdzie mieszka tradycja
całowania kobiet w rękę na dzień dobry
i na do widzenia, dumny z siebie i kraju
patrzył na nich z politowaniem i wyższością.
Był młody, subtelny, dobrze ułożony,
rano kształcił się /chciał zostać profesorem
literatury swojego kraju/,
popołudniami przesiadywał w kawiarniach
/tam, gdzie mieszkają ludzki gwar i muzyka/,
wieczorem ciężko pracował w brygadzie
sprzątającej wielkie sklepy
/tam wysiłek mięśni i pot zamieniał na
wino i papierosy, chleb i kawę/.
Amerykańskim znajomym opowiadał
z dumą o swojej ojczyźnie,
wspominał sukcesy, najpiękniejsze momenty jej historii,
z jego ust padały niezliczone pochlebstwa.
Opowiadał o niesprawiedliwości, jaka ją spotkała,
dowodził jej prawości.
Jego słowa płynęły bezszelestnie przez pola i łąki,
szybowały ponad górami i miastami
Ułani na koniach - Wojciech Kossak |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz