Jan Andrzej
Morsztyn- / 1629 – 1693 / poeta baroku,
mistrz konceptu w poezji polskiej,.
Opisywał dworski flirt,
miłość zmysłową, grę miłosną,
lubował się w dobieraniu
jak najwymyślniejszych
sposobów opisu tematu.
W ówczesnych czasach jego utwory
cieszyły się na dworach wielkim powodzeniem.
Bolesław Szankowski 1910 |
Jan Andrzej Morsztyn
Przyjaciółka
Taką dziewczynę lubię
do zabawy,
Co mię nie strzeże,
nie wgląda w me sprawy,
Wnet się powadzi,
wnet pojedna zasię,
Czując, że przecię
wiemy cosi na się.
Niech mi się nazbyt
cnotliwą nie czyni,
Niech nie na długą
namowę uczyni,
Niech będzie gładka,
żartem się nie brzydzi,
Dać się obłapić przy
ludziach nie wstydzi;
Bo jeśli będzie
czysta, bojaźliwa,
Dbała na sławę,
zazdrosna, cnotliwa,
Do tej się serce moje
nie przysiędzie
(Brzydko i wspomnieć)
- już to żona będzie.
Na łakomą
Dziękuję-ć, Zosiu, że moje
zawody
Doszły u ciebie słusznej
nadgrody;
Lecz nie wiem, czemu swych
posług nie tracę:
Czy że cię kocham, czy że dobrze
płacę?
Widzę, że pałasz, i równie nas
piecze
Ogień, i równie Kupido siecze,
I wzajem mamy zapalone żądze:
Mnie piecze miłość, a ciebie -
pieniądze
To prawda, że mi rozkazować
wolno,
Że się ty stawiasz we wszem
powolno;
Ale chociaż mię twoim zowiesz
panem,
Płacę podatki i jestem poddanem.
Gładki-m w twych oczach i
piękny-m u ciebie,
Póki mam w worku, jak anioł w
niebie;
Ale gdy mieszek poczyna być
kusy,
Piekło tak szpetnej nie chowa
pokusy.
Siła mi o swych ogniach wierzyć
każesz
I często mi ich dowód pokażesz;
Ale kiedy się intrata ma skraca,
I twój się ogień w kwaśny dym
obraca.
Często mię twoja powolność
zniewoli,
Że zleczysz zaraz, jako zaboli;
Przecię wprzód prosisz i
żebrzesz, niebogo:
Nie jest to dawać, ale przedać
drogo.
Toną dochody w twoim domu moje,
Muszę-ć obmyślać żydło i stroje;
Nie naga miłość twoja, jak
skrzydlaty
Bożek zwykł chodzić, ale lubi
szaty.
Choćbyś taiła, sama cię wydaje
Prośba i chciwe twe obyczaje;
Klnij się, żeś ranną, żeś w
miłości stałą:
Rannaś jest, ranna, ale złotą
strzałą.
Ale to przecię nie śmiertelna
zdrada,
Bo się ta wszędzie znajduje
wada,
Że kto odważny, kto może dać
siła,
Nie znajdzie panny, co by
odmówiła.
Edith Sitwell
|
Jan Andrzej Morsztyn
Rękowiny
U Traków kiedyś kupowano
żony,
Teraz ten zwyczaj, i
dobrze, zniesiony;
Teraz się panna na posagu
wiezie,
Nikt darmo gnoju z domu
nie wywiezie.
I jeszcze mi się nie zda
to w tej mierze,
Że panna pierścień od
młodzieńca bierze:
Niech się ten zwyczaj
opaczny poprawi,
Niech ta da pierścień, ów
palca nadstawi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz