François Villon - (1431 - ok. 1465) był jedną z najbarwniejszych
postaci Paryża XV stulecia. Poeta urodził się w rodzinie paryskich nędzarzy.
De
Villon, choć skończył uniwersytet i uzyskał dyplom, wybrał życie włóczęgi.
Związał się ze środowiskiem złodziei, pijaków, prostytutek i morderców,
Został zawodowym przestępcą;
Za liczne bójki uliczne trafiał do więzienia, czasami
nawet musiał uciekać na dłuższy czas z miasta. Za bójki z użyciem noża i
śmiertelnym poranieniem księdza Villon
został skazany na śmierć, a po odwołaniu wyroku(prawdopodobnie w wyniku
interwencji dworu królewskiego), karę śmierci zamieniono na dziesięć lat
wygnania z Paryża; - wkrótce potem (1465r-) zmarł w nieznanych
okolicznościach.
Mimo barwnego życiorysu uznany został za największego poetę
całego europejskiego średniowiecza. Był autorem poematu Wielki
testament, i szeregu ballad. Poezja Villona łączy w sobie elementy makabryczne i groteskowe, naiwne i fantastyczne, przemawia wprost, bez średniowiecznego alegoryzmu.
Często jest wykorzystywana przez artystów……przykładem
- bardzo znana „Modlitwa”, śpiewana przez Bułata Okudżawę, czy też ballady
wykonywane przez Georges'a Brassensa
Ballada, jaką Villon obdarzył szlachetnie urodzonego młodego
żonkosia,
iżby ją swojej małżonce przekazać raczył:
Venus and Adonis (Peter Paul Rubens) |
Niby o świcie głuszce
tokujące,
A żądzy pełne, jak to
w ich zwyczaju,
Pieszczoty sobie nie
skąpiąc gorącej,
Gdy się skrzydłami
chciwie obłapiają,
Niechże my wzajem,
pani moja miła,
Miłosnych igrów
zażyjem dowoli,
By nas radosna chuć w
jedno spoiła,
Gwoli gorącej krwi,
miłości gwoli.
Ja władzy twojej
powolnym się stanę,
Po śmierć, co kiedyś
do drzwi zakołacze,
Honorem ty żeś mi, na
każdą ranę
Balsamem, kiedy śród
zgryzoty płaczę.
Rzecze mi rozum, a
będę go słuchał
Ochotnie, iżbym nie
szczędził mozołu,
Służąc ci wiernie
wszystką mocą ducha,
A więc nasz żywot
trza nam wieść pospołu.
Kiedy nań plagi
spadną i katusze,
Kiedy boleścią srogą
rozgorzeje,
Wzrok twój w
szczęśliwą przemieni mą duszę,
Jak wiatr, co każdą
czarną mgłę rozwieje.
A więc nie stracę
ziarna, zasianego
W twą glebę, dana mi
od Boga ona,
Owoc wyrośnie na niej
dnia pewnego,
Pospólność tedy nasza
nam sądzona!
Przesłanie
Posłysz, księżniczko
zacna, co ci gadam,
Serce me tobie w
niewolę oddaję,
I w twej skłonności
ufność mą pokładam,
Trza nam więc przecie
miłować się wzajem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz