o trzeciej nad ranem
słyszę gwiezdne
szczekanie
lutowych psów
i myślę jak dziwne i
niepodobne do siebie
były moje życia
jakbym odradzał się w
kolejnych wcieleniach
i obumierał bez echa
to wszystko trwało
miliony lat
lub było jak
klaśnięcie bicza
zabarwiałem się
odmiennymi muzykami istnienia
i żyłem na tak
różnych planetach
że jak tu się nie
dziwić co wspólnego
łączy mnie z tamtym
chłopcem
z epoki kamienia
łupanego
przyczepionym do
krowiego ogona
tysiące ludzi o
których zapomniałem
miliony zdarzeń
zatopionych we mnie
jak w titanicu
na dnie oceanu
majaczą
a niekiedy
fosforyzują w pamięci
ciesz się smutku
ciesz
płacz radości płacz
że wszystko
ułożyło się w całość
z której rozumiem tak
mało
Kraków nocą 27 II
2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz