Dorastają znienacka
przez miłość i potem tak nagle dorośli
trzymając się za ręce
wędrują w wielkim tłumie –
(serca schwytane jak
ptaki, profile wrastają w ziemię i w półmrok).
Wiem, że w ich
sercach bije tętno całej ludzkości.
Trzymając się za
ręce, usiedli cicho nad brzegiem.
Pień drzewa i ziemia
w księżycu: niedoszeptany tli trójkąt.
Mgły nie dźwignęły
się jeszcze. Serca dzieci wyrastają nad rzekę.
Czy zawsze tak będzie
– pytam – gdy wstaną stąd i pójdą?
Albo też jeszcze
indziej: kielich światła nachylony wśród roślin
odsłania w każdej z
nich jakieś przedtem nieznane dno.
Tego co w Was się
zaczęło czy potraficie nie popsuć,
czy będziecie zawsze
oddzielać dobro i zło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz