Życie jest mdłe i znikome,
życie się całkiem nie liczy
bez jakiejś wielkiej niewiadomej,
bez tajemnicy.
Bez owej mgiełki, co zwiewnie
ogród zielony osnuwa,
bez tego, co się ledwie, ledwie
przeczuwa...
Aż nagle głowę, dom, ulicę
wielka ogarnia jasność
i masz już swoją tajemnicę
na własność.
Chowasz swą wielką wiadomą
w sercu, pod swetra pancerzem
i strasznie pragniesz, by ją komuś
powierzyć.
Bo życie się całkiem nie liczy
i jest dość marne, jeżeli
nie ma się z kim tą tajemnicą
podzielić.
Gdy nie ma rąk, co się chwycą
i ust, co szepną te słowa:
ja cię na zawsze tajemnico
dochowam.
A ten, co wytrwa, wytrwa dzielnie
w tym zamiarze nieprostym,
nie będzie nigdy beznadziejnie
dorosły.
Od życia trosk i goryczy,
zieleń obroni go młoda,
skryta w dzieciństwa tajemniczych
ogrodach...
życie się całkiem nie liczy
bez jakiejś wielkiej niewiadomej,
bez tajemnicy.
Bez owej mgiełki, co zwiewnie
ogród zielony osnuwa,
bez tego, co się ledwie, ledwie
przeczuwa...
Aż nagle głowę, dom, ulicę
wielka ogarnia jasność
i masz już swoją tajemnicę
na własność.
Chowasz swą wielką wiadomą
w sercu, pod swetra pancerzem
i strasznie pragniesz, by ją komuś
powierzyć.
Bo życie się całkiem nie liczy
i jest dość marne, jeżeli
nie ma się z kim tą tajemnicą
podzielić.
Gdy nie ma rąk, co się chwycą
i ust, co szepną te słowa:
ja cię na zawsze tajemnico
dochowam.
A ten, co wytrwa, wytrwa dzielnie
w tym zamiarze nieprostym,
nie będzie nigdy beznadziejnie
dorosły.
Od życia trosk i goryczy,
zieleń obroni go młoda,
skryta w dzieciństwa tajemniczych
ogrodach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz