Mal.Wiliam John
Hennesy
|
Wobec tego, że
najdrobniejszej muszki
Nie zgłębiłem
tajemnicy chodu
I z podziwem patrzę
na jej nóżki,
Ja, istota
człowieczego rodu;
Ani nie znam
dotychczas powodu
Zakwitania na wiosnę
ogrodów,
Ani Ojca mego dziejów
za grobem,
Ani własnych, za życia,
nie znam,
I że nie wiem, jakim
sposobem
Zamieć światów kołuje
gwiezdna.
A już lat mam
czterdzieści cztery
I o śmierć się
niedawno otarłem
(Dziwny stan, jeżeli
mam być szczery:
Uśmiechnąłem się -
głęboko - i nie umarłem);
Wobec tego, że nie
odróżniam
Chwil od wieków, a
mędrca od błazna -
- Bardzo proszę cię,
wieczna kobieto,
Bądź mi przyjazna:
Jestem poetą.
Wyjdą z głębin
ogrodów bogowie
I ten pierwszy,
najsrebrniejszy, opowie,
Czemu wiosną się pąk
otwiera,
Czemu owad nóżkami
przebiera,
Przyjdzie Ojciec mój,
ze snu wyjęty,
I wyjaśni dzieje
swoje bezdenne;
Do stóp moich gwiazdy
padną senne
I ułożą się w
hieroglif zaklęty,
I zrozumiem
planetarne odmęty,
I śmierć przyjdzie
jeszcze raz, już pewna,
I uśmiechem się nie
wykręcę -
Wszystko jedno! Lecz
ty, moja rzewna,
Moja jedna, wykochana
w męce,
Usiądź przy mnie w
śnieżny ranek w cukierence
I na rękach moich
połóż ręce,
I spójrz w oczy mi,
wieczna kobieto,
I przyjazna bądź.
Bądź dobra. Nic więcej.
Jestem tylko poetą.
Nic więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz