John Climacus |
Odszedł Przyjaciel wczoraj
rano.
Przed wyjściem, spytał
gdzie drabina
i choć narzekał na kolano,
powoli zaczął się do nieba
wspinać.
Zrobił się rwetes i
harmider,
chciano zatrzymać Go na
siłę,
lecz twardo odpowiedział —
Idę,
bo z Nim na dziś się
umówiłem.
I poszedł, a gdy był
wysoko,
z lekkim wahaniem spojrzał
z góry,
lecz zaraz strząsnął łezkę
z oka,
I poszedł coraz wyżej — w
chmury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz