Moja młodość niedokończona,
moja młodość onieśmielona,
w leśnych ścieżkach zagubiona,
krótka, jak pierwszy sen...
Moja młodość niewygadana,
moja młodość jak noc nieznana,
dźwigająca od kołyski
szary tren, szary tren...
Mam wielki plan i pomysłów setki dwie,
ale młodość - patrzcie ją, nie chce już cieszyć mnie.
Tak chciałbym biec za młodością, Bóg wie gdzie,
ale ona nie chce już
słuchać mnie, kochać mnie.
Moja młodość wciąż niby blisko,
moja młodość jest jak lotnisko -
przywołuje, obiecuje,
jeszcze nie, jeszcze nie...
Mam wielki plan i patentów parę ton,
ale młodość- patrzcie ją, widzi już nieba skłon.
A ja chciałbym biec za młodością, Bóg wie gdzie,
tylko ona nie chce już słuchać mnie, kochać mnie.
Moja młodość jeszcze się zjawi,
twoja młodość tak ją zapali,
ze snu zbudzi, zaciekawi,
może tak, może nie...
Twoja młodość nieopierzona,
moją młodość już nie zieloną,
oszołomi i poskromi,
kto to wie, kto to wie...
Mam wielki plan, autostrady świetne znam,
daj mi rękę - dam ci świat, kto by chciał tańczyć sam.
Niech złączą się dwie młodości, Bóg wie gdzie
i powtórzą jeszcze raz: kocham cię, kocham cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz