Szara, wielka
kamienica,
Pokój, dywan, koń
drewniany,
Z okien: wozy, tłum,
ulica,
Raj podwórza
zakazany.
Barwne książki z
obrazkami,
Jawa we śnie i sen
wśród jawy,
Strych, co jak głąb
kniei mami,
Strach, przygody i
wyprawy.
Nagle błysk, zaduma,
drgnięcie,
Starej księgi jakaś
karta,
Podejrzenie, brwi
ściągnięcie,
Ciekawości rdza
niestarta.
Gdzieś na świat
wybita szyba,
dreszcz, niepokój
przedwiosenny,
Wiew odwilży...
Może... chyba...
Czemu?... Znak
pytania plenny.
Potem wylot z
miejskiej cieśni,
Wieś, sad w kwiecie,
stosy wierszy,
Sen, co drugi raz się
nie śni,
Miłość, pocałunek
pierwszy.
Zawrót głowy,
słońce-chmura,
Deszcz-pogoda,
kwiecień życia,
Serce jasne - twarz
ponura,
Droga w kwiatach -
gest rozbicia.
Pierwsza szczypta
bólu, błota,
Gdzieś nieznaczna
rysa w murze,
Cierń, krzyk duszy,
łza, tęsknota,
Wolność, nowy świat,
podróże.
Widnokręgi,
krajobrazy,
Sztuka, piękno, wir
zawrotny,
Upojenie, ludzie...
skazy,
Myśl i pierwszy dzień
samotny.
Cisza: znak niezrozumiały.
Bunt, gniew,
przewrót, przełom, żmije...
Skąd te blizny? Skąd
te rany?...
I godzina męska bije.
Już? Tak prędko? Co
to było?
Coś strwonione? Pierzchło skrycie?
Coś strwonione? Pierzchło skrycie?
Czy się młodość swą
przeżyło?
Ach, więc to już
było... życie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz