Zaczęło się już dawno i do dzisiaj trwa.
Zaszumiały sylaby jak liście na wietrze
I wzruszenie nad słowem wibruje i drga.
Jak nad kwiatami latem rozgrzane powietrze.
Zaczęło się już dawno, za młodzieńczych lat,
Gdy słowo było szeptem, wstydliwą spowiedzią.
Tysiąca słońc, co przyjdą i spłyną na świat.
Młodość była jak brama i jak mroczna sień,
Wiodąca w marmurowe, słoneczne arkady.
Dzisiaj słońce jest słońcem. Wydłuża się w cień.
Noc jest ciemna. Zmrok szary, a poranek blady.
Jest tylko to, co jest. W ramach ścisłych miar
Otworzył się świat wielki. Wszystko jest możliwe.
Lecz kiedy i dlaczego, jak zginął ten czar,
Co sączył sen prawdziwy w życie nieprawdziwe?
Zaczęło się już dawno i do dzisiaj trwa.
Skłócone, niespokojne, wciąż jeszcze niezgodne,
To, co czyni, że serce, że usta są głodne.
To, co czyni, że serce i że głos mój drga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz