Bez ogniska własnego i domu
u końca tej podróży
Nie proście o nic
więcej
Nie mam żadnego
bagażu
Po prostu jestem i
patrzę
uparcie i samotnie
w stronę gdzie morze
szumi
tam gdzie gwiazda
zapada
Żadnej łodzi ni
brzegu
Niekiedy jeszcze
zalśni
odblask dzieciństwa
nikły
Lecz już nie
zaręczyny
Punkt maleje w oddali
Zamykają się bramy
W tej jesiennej
przestrzeni
Ptak w ostatnim
przelocie
odlatuje bezgłośnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz