Uniwersalny,
tonizujący
Więcej znaczący niż
bochen chleba,
Na tych co wierzą, i
niewierzących
Śnieg jednakowo sypie
się z nieba.
Niebo co prawda jest
dla wierzących
Lecz niewierzący też
się w nim kręcą
I setką rakiet
orbitujących
Nie mniej niż święci
śniegu utrzęsą.
Świat się puszysty
robi i śpiący
Jak biały misio co
słodko drzemie,
A śnieg
kojąco-zespalający
Z wspólnego nieba
leci na ziemię.
Przystanął żołnierz
atakujący
Mały i brudny w
śniegowej bieli,
A żołnierz atak odpierający
Miał go na muszce,
ale nie strzelił.
Drwal, po choinkę
przesieką brnący,
Słynny wirtuoz w
połowie schertza
I uczeń wierszyk
obkuwający -
Złożyli prawe dłonie
na sercach
I zapatrzyli się w
gęstniejący
Mrok w Neapolu i mrok
w Opolu,
I zobaczyli Trzech
Jaśniejących,
Lecz nie Trzech
Króli, a trzech Karolów:
Dickens wierzący,
Marks - niewierzący
Znużone czoła na
dłoniach wsparli
A między nimi
praktykujący
Choć negujący, stał
Karol Darwin.
I był to obraz
pocieszający,
Więcej znaczący niż
bochen chleba,
A śnieg, milcząco -
zespalający
Od tysiącleci sypie
się z nieba...
|
..
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz