Wszystkie
linie zagłębiają się w dolinie dłoni
w
małej jamie gdzie bije źródełko losu
oto
linia życia patrzcie przebiega jak strzała
widnokrąg
pięciu palców rozjaśniony potokiem
który
rwie naprzód obalając przeszkody
i
nie ma nic piękniejszego nic potężniejszego
niż
to dążenie naprzód
jakże
bezradna jest przy niej linia wierności
jak
okrzyk nocą jak rzeka pustyni
poczęta
w piasku i ginąca w piasku
może
głębiej pod skórą przedłuża się ona
rozgarnia
tkankę mięśni i wchodzi w arterie
byśmy
spotykać mogli nocą naszych zmarłych
we
wnętrzu gdzie się toczy wspomnienie i krew
w
sztolniach studniach komorach
pełnych
ciemnych imion
tego
wzgórza nie było - przecież dobrze pamiętam
tam
było gniazdo czułości tak krągłe jak gdyby
ołowiu
łza gorąca upadła na rękę
pamiętam
przecież włosy pamiętam cień policzka
kruche
palce i ciężar śpiącej głowy
kto
zburzył gniazdo kto usypał
kopiec
obojętności którego nie było
po
co przyciskasz dłoń do oczu
wróżbę
stawiamy
Kogo
pytasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz