Śmierć miłości
potrzebna
jak sól ją utrwala
ukochani umarli są z
nami już blisko
w śnie na palcach
podchodzą
czytamy ich listy
dopiero po rozstaniu
pamięta się wszystko
jak pachniał orzech
suszona lawenda
jak wujek kochał
ciotkę w pamiętniku
bawił dowcip o kuchni
z widokiem na cmentarz
spotkanie we dwoje
nad wodą zieloną
w milczeniu to jest
wtedy gdy wstydzi się słowo
z pliszką siwą co
podgląda na wysokich nóżkach
nad Narwią zwą ja
starą panną młodą
Boga się nie
udowadnia
Boga się poznaje
po tym że serce pęka
i świat nie ustaje
choćby wieś na której
można pokochać króliki
życie miłość
umniejsza znieważa odbiera
śmierć ocala na zawsze
i teraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz