Christian Berentz /1658 - 1722 / |
Czasami muszę słuchać staruszek
Zgarbionych gorzej niż ja
Bo ich marzenia, nie do ziszczenia
Są garbem numer dwa
Wszystkie marzenia, te do zjedzenia
I te, by coś dla dusz
A tu podróże na emeryturze
Na rencie w piecu ruszt
Co kiedyś było, już się skończyło
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach
I po pokojach, gdzie w książkach Boya
Śpi młodość z tamtych lat
Tylko czasami, podwieczorkami
Z koleżankami, pod kocykami
Z herbatnikami i albumami
Powraca stary świat
Półmiski srebrne, dawniej potrzebne
Do uroczystych mięs
Drzemią pogodnie, choć coraz głodniej
I przydałby się kęs
Pluton talerzy też chciałby przeżyć
Najazd grzybowych zup
A tu, niestety, tylko apetyt
Jak z niedobrego snu
Stara karafka wije się w czkawkach
Nie może sama żyć
Bo kieliszeczki chcą naleweczki
I krzyczą do niej: "Pić!"
A czajnik stary zdjął okulary
I nie chce wiedzieć, że
Chińska herbata, parzona w ratach
To już herbaty cień
Co kiedyś było, już się skończyło
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach
I po szufladach, w których się składa
Pamiątki z tamtych lat
Tylko czasami, podwieczorkami
Ze ściereczkami nad talerzami
Ponad kurzami, wraz z westchnieniami
Powraca stary świat
W krzesłach pluszowych śpi stół dębowy
I też na pewno śni
Bo czasy inne, sprzęty gościnne
Przeżyły swoje dni
Gdy właściciele mogą niewiele
To wtedy widać, że
Martwej naturze na emeryturze
Także nie wiedzie się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz