Zanim
zejdę w dolinę -
uciszę
niepokorne myśli,
szalonym
pędem poplątane.
Polecę
z wiatrem za muzyką
odbijającą
się od grani
dźwięcznym,
samotnym echem.
Pozbieram
nuty, co spadły
z
pięciolinii niemych dni.
Uspokoję
wyjące wichry,
włóczące
się bez celu
po
skalistych zboczach mego ja.
Zgłębię
tajemnicę mgieł,
skrywających
w swej gardzieli
prawdę
o nieidealnym bycie,
przetykanym
zamętem i krzykiem.
A
potem - będę czekać.
Żyję
... by czekać !
2 komentarze:
Ja zakończył bym ten wiersz "Żyję by działać!"
Nie byłby spójny z pozostałą częścią jednak bardziej pozytywny.
Grzegorz
,Może ma Pan rację.... ale ten wiersz oddaje moje osobiste doznania. Często staję, a właściwie stawałam w tym miejscu nad miastem w dole, tonącym we mgle.... rożne myśli...wspomnienia, spokój i oczekiwanie. Choć nawet nie wiem na co. To magiczne miejsce.... ładowałam tam akumulatory, albo uspokajałam emocje. Tak jakby malarz wiedział gdzie mieszkam. Tylko to było 5 lat temu,.. puste pola, drzewa, sarny podchodzące zimą pod płot. Teraz też gdy się powędruje wyżej, pod las są jeszcze takie miejsca. A zakończenie jeśli wyobraźnia trochę popracuje może być pozytywne.... można czekać np. na jutrzejszy dzień, miłe spotkanie, ciekawe zadanie w pracy
Donka
Prześlij komentarz