Walt Whitman ( 1819 - 1892 ) – amerykański,
dziewiętnastowieczny poeta,
uważany za jednego
z prekursorów
współczesnej literatury
Stanów Zjednoczonych napisał:
"Ja - pełen życia"
Ja - pełen życia, widzialny i namacalny
czterdziestolatek
W osiemdziesiątym trzecim roku tych Stanów,
Posyłam te wiersze tobie - jeszcze nie narodzonemu,
By cię szukały w otchłani wieków.
Gdy je przeczytasz, ja, który byłem widzialny, będę już
niewidzialny,
I teraz ty, widzialny i namacalny, który rozumiesz te
wiersze, szukasz mnie
I wyobrażasz sobie, jak bardzo byłbyś szczęśliwy, gdybym
mógł teraz być z tobą i zostać twym towarzyszem;
Niech ci się zdaje, że jestem
(Nie bądź do końca pewien, że mnie nie ma).
oraz żyjący na przełomie dziewiętnastego i
dwudziestego wieku
– indyjski poeta রবীন্দ্রনাথ ঠাকুর, Rabindranath
Tagore (1861 - 1941 )
laureat literackiej Nagrody Nobla – 50 lat później
napisał nieco podobnie w wierszu:
Ogrodnik
Kto jesteś, czytelniku, ty, za sto lat odczytujący me wiersze?
Nie mogę ci przesłać ani jednego kwiatu z obfitości tej wiosny,
ani pasemka złota z tamtych obłoków.
Drzwi otwórz i wyjrzyj na dwór.
We własnym rozkwitłym ogrodzie nazrywaj wspomnień pachnących o
kwiatach,
co znikły sto lat temu.
W radości swego serca poczujesz może tę radość,
która śpiewała w pewien ranek wiosenny,
śląc wesoły głos poprzez sto lat.
przełożył Robert Stiller.
Podobna ciekawość, podobne pytania dwóch poetów, z dwóch różnych półkul na
ziemi.
Można by powiedzieć, że tak modna obecnie globalizacja we współczesnym świecie - w poezji istniała od zawsze.
Od prawieków – od starożytnej Grecji, po współczesność, od pieśni Indian po Gothego - poeci całego świata drążą nasze sumienia i poruszają w nas problemy ponadczasowe, od zawsze te same: miłość, smutek, zachwyt. Ich wiersze nie znają granic, nie potrzebują paszportów, wędrują jak ptaki z kontynentu na kontynent. A jednocześnie gdy czytam te dwa wiersze…. dociera do mnie powtarzalność zdarzeń i naszych przeżyć wydających się jedynymi,....wyobraźnia podsuwa mi ich porównywalność z takim samymi za 100, 200, 300 lat, a może w nieskończoności czasu.
Można by powiedzieć, że tak modna obecnie globalizacja we współczesnym świecie - w poezji istniała od zawsze.
Od prawieków – od starożytnej Grecji, po współczesność, od pieśni Indian po Gothego - poeci całego świata drążą nasze sumienia i poruszają w nas problemy ponadczasowe, od zawsze te same: miłość, smutek, zachwyt. Ich wiersze nie znają granic, nie potrzebują paszportów, wędrują jak ptaki z kontynentu na kontynent. A jednocześnie gdy czytam te dwa wiersze…. dociera do mnie powtarzalność zdarzeń i naszych przeżyć wydających się jedynymi,....wyobraźnia podsuwa mi ich porównywalność z takim samymi za 100, 200, 300 lat, a może w nieskończoności czasu.
Pisze też o tym Jan Zych w "Chińskim wierszu" :
Płynę łódką, którą jechał Li Tai Po.*
Na wodzie księżyc wciąż ten sam,
po który on się wychylił na samo dno.
Czytam o wojnach, o winie, o rozstaniach.
O słonecznikach myślę, jak zesłaniec z Elan.
Przed tysiącem lat wszystko było już znane.
Piękny to, ale smutny żart,
że mieliśmy gwiazdy te same.
*Li Tai Po (699-762) – wybitny poeta chiński.
Utonął w rzece Yangtze, gdy w alkoholowym upojeniu chciał uchwycić odbicie księżyca na wodzie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz