Do
matki
Przedzierałem
się przez ten sen
ciężko
do
przebudzenia
w
strumieniach ciepłych
łez
słów
szła
do mnie matka
Nie
bój się jesteś w ziemi mówiłem
nikt
ci już krzywdy nie zrobi
nie zrani nie dotknie
matka
z tamtym strachem
tuliła
się do mnie
nie
bój się jesteś w ziemi
jesteś
we mnie
nikt cię nie dotknie
nie
poniży nie zrani
przedzierałem
się przez ten sen ciężko
przede mną stał Cień
Powrót
Nagle
otworzy się okno
i matka
mnie zawoła
już
czas wracać
rozstąpi
się ściana
wejdę
do nieba w zabłoconych butach
usiądę
przy stole i opryskliwie
będę
odpowiadał na pytania
nic mi
nie jest dajcie
mi
spokój. Z głową w dłoniach
tak
siedzę i siedzę. Jakże im
opowiem
o tej długiej
i
splątanej drodze.
Tu w
niebie matki robią
zielone
szaliki na drutach
brzęczą
muchy
ojciec
drzemie pod piecem
po
sześciu dniach pracy.
Nie –
przecież nie mogę im
powiedzieć
że człowiek człowiekowi
skacze
do gardła.
2 komentarze:
Siedzę na tej rózowiczowej stronie i czytam ...czytam po kilka razy..i wiesz co? przebiłaś ilustracjami wiersze....piękne wiersze...przepiękne ilustracje...Malwina
niezmiernie cieszy mnie Twój komentarz Ewuniu..... nawet nie wiesz jak bardzo.
Prześlij komentarz