Etykiety

środa, 20 listopada 2024

Adam Zagajewski - Dzieciństwo

 


(Daj mi moje dzieciństwo z powrotem)  John Burnside


Dzieciństwo


Oddajcie mi moje dzieciństwo,
republikę gadatliwych wróbli,
niezmierzone puszcze pokrzyw
i nocny płacz nieśmiałego puszczyka.



Naszą ulicę pustą w niedzielę,
neogotycki czerwony kościół,
który nie sprzyjał mistykom,

łopiany szepczące po niemiecku
i spowiedź alkoholika
przed ołtarzem białej ściany,

i kamienie, i deszcz, i kałuże, 
w których lśniło złoto.

Teraz już wiedziałbym na pewno
jak być dzieckiem, wiedziałbym
jak patrzeć na oszronione drzewa,
jak żyć nieruchomo.

Adam Zagajewski 

KRZYSZTOF KAMIL BACZYŃSKI - Nokturn (Gorzko pachną samotną jesienią)

                                                                             

Gorzko pachną samotną jesienią
te wieczory bez Ciebie umarłe

kiedy marzę zaplątany w jesień,
kiedy serce mnie dławi pod gardłem.

Kiedy liście żółtawym odblaskiem
spełzną na dół na ściśnięte pięście,

w mgłach daleko zagubiona radość,
w mgłach daleko zagubione szczęście.

Potem noce mnie ciszą umęczą,
myśli spali błyskawicą drżenie,

potem serce mi wydrze przymarłe 

jesień w wieczór spłakany wspomnieniem.




Kamil Baczyński
6-X-38  

niedziela, 17 listopada 2024

Urszula Kozioł - Łuskanie grochu /wiersz miłosny/


... muszę wziąć go całego (mruczała kobieta)
z kolorem jego skóry i zapachem potu
także szyję, czerwony worek jego głosu,
niczego nie wybiorę w nim kiedy go biorę.
Tak mruczała kobieta przy łuskaniu grochu

 
(a w grochu się przebiera choć z jednego strąka).

 

Bo jeśli go wybrałam w nim przebrać nie mogę
jak usta to i oddech i słowa z oddechem
jego ręce też muszę choćby były nie te
o jakie mi chodziło. Innych nie wybiorę.
Nawet jeśli rąk nie ma, jeśli są w domyśle
miejsca w których powinny być i miejsca także.
 
A potem będę czekać czy przyjmie się we mnie
tak jak szczep się przyjmuje. Wtedy jestem glebą.
A czasem jest odejście. Wtedy jestem raną
powolnym oderwaniem oczu rąk słów gestów
wewnętrzną amputacją łożyskiem bez rzeki
nie wyrzucę go z siebie tak jak groch z łupiny.
 
(Wszedł pijany mężczyzna zwalił się za stołem).

Jesteśmy urodzone ażeby ból znosić
brzemienność chleba w ciało jest dla nas powszednia
zatem chleba krąg dzieląc dzielimy i siebie
żeby co podzielone znów nasycać chlebem.
Kobiety — myślę o tych z piersiami po pępek
o kobietach ja mówię co jak kangurzyce
ich ręce łuskające groch zachłanne ręce
wygrażające niebu pazurami w ziemi.
 
Mężczyźni dzielą globy jak się chleb rozdziela
jest jałowy ich podział a w krew się przemienia
więc porastając strachem chronią się w alkohol
i wciąż są szczelni strachem — mruczała kobieta
łuszcząc groch — i to wszystko na tym można skończyć.
 
Mężczyzna pięścią w stół i jeszcze o stół głową)
 
Niczego nie wybiorę w nim skoro go biorę
muszę wziąć go całego. Śmiałość jego marzeń
i strach jego na siebie wziąć muszę gdy nocą
zrywa się zlany potem z wizją krachu świata
i przejść ponad tym strachem jak się w bród przez rzekę
wezbraną idzie w rękach wysoko unosząc
powszedniość ocalenia czyli chleb i ciało.
 
Jego czułość i chamstwo także przyjąć muszę
bo silniejszy o miłość którą cofnąć gotów
miłością koczowniczą słabszy jest zarazem
bowiem trzeba mieć siłę ażeby ból znosić
nie żeby go zadawać — myślała kobieta.

Urszula Kozioł 

piątek, 15 listopada 2024

czekając na miłość... Małgorzata Hillar i Emily Dickinson

 
Miłość
Jest czekaniem
na niebieski mrok
na zieloność traw
na pieszczotę rzęs

Czekaniem
na kroki
szelesty
listy
na pukanie do drzwi

Czekaniem
na spełnienie
trwanie
zrozumienie

Czekaniem
na potwierdzenie
na krzyk protestu


Czekaniem
na sen
na świt
na koniec świata

Małgorzata Hillar 



Czekać Godzinę — to długo —
Jeśli Miłość ma się tuż przed sobą —
Czekać Wieczność całą — to krótko —
Jeśli Miłość jest w końcu nagrodą —

Emily Dickinson

Przełożył Stanisław Barańczak


Roman Brandstaetter - Panie, przeminął jeszcze jeden dzień.

 

Panie, przeminął jeszcze jeden dzień...


Było kilka niepotrzebnych spotkań,
Trochę obojętnych słów,
Trochę obojętnych pożegnań
I garść mało owocnych rozmyślań,
Które zgasły
I pierzchły.


I nic z nich nie pozostało.


I był jeszcze wiersz,
W którym usiłowałem opisać
Krajobrazy niewysłuchanych modlitw,
Ale poza zapachem spalenizny
Po zwęglonym czasie
Niczego nie zdołałem utrwalić.

I nic z niego nie pozostało.


I była modlitwa wieczorna
Za spokój ludzi dawno umarłych
I niepomiernie zdziwionych,
Ze ktoś jeszcze o nich pamięta
W tym świecie,
Cierpiącym na zanik pamięci.


I pozostał tylko smak goryczy.


I tak przeminął, Panie, jeszcze jeden dzień,
A teraz przykładam ucho do ściany nocy
I nadsłuchuję...

.
Usłyszę?
Nie usłyszę?


Roman Brandstaetter

czwartek, 14 listopada 2024

Antoni Lange - Pytanie

 

Fabian Perez

Co nas złączyło? Dlaczego złączyło?
Oto jest jedna z tych dziwnych zagadek,
Które w mym mózgu nurtują. 
Tą siłą
Byłaż konieczność? Czy był to przypadek?
 
Czyli się losem ta potęga zowie?
Czy przeznaczeniem? Czy te dwa motory
Są jedną myślą w rozdwojonym słowie,
Czy dwiema siły treści różnowzorej?
 
Nieraz, gdy stajesz jak bóstwo przede mną
I gdy mnie olśni duszy twej słoneczność,
Czcząc mimowiednie twą jasność tajemną
Klękam przed tobą i mówię: Konieczność!
 
Lecz, gdy cię widzę słabą i upadłą,
Demon, wieczysty moich zwątpień świadek,
Kreśląc mi węglem duszy twej zwierciadło,
Każe mi powstać i mówię: Przypadek!

Antoni Lange 

wtorek, 12 listopada 2024

annaG - Refleksja

 

Pod skórą lęgną się skowronki.
Ich śpiew pulsuje w skroniach
i zdradza uśmiechem przebiśniegi.
Szczęście tłucze się do serca, mówiąc;

- Otwieraj stara wariatko,
bo znów nie poczujesz jaśminów.
Później tylko jesień i zgniłe liście
zawloką cię na koniec zimy.

- Tam ludziom już nie rosną skrzydła.

-A.G./23.01.11/Paris

Karol Wojtyła - Źródło /fragment z Tryptyku Rzymskiego /



Zatoka lasu zstępuje
w rytmie górskich potoków...
Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd.

Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
wiesz, że ono musi tu gdzieś być —


Gdzie jesteś, źródło?..
.  
Gdzie jesteś, źródło?!

* * * 

Cisza...

Strumieniu, leśny strumieniu,
odsłoń mi tajemnicę
swego początku!

Cisza —  dlaczego milczysz?

Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku

Pozwól mi wargi umoczyć
w źródlanej wodzie
odczuć świeżość,
ożywczą świeżość.

Karol Wojtyła 

niedziela, 10 listopada 2024

Tadeusz Różewicz - Oblicze ojczyzny








ojczyzna to kraj dzieciństwa
miejsce urodzenia
to jest ta mała najbliższa
ojczyzna
miasto miasteczko wieś
ulica dom podwórko
pierwsza miłość
las na horyzoncie
groby

w dzieciństwie poznaje się
kwiaty, zioła, zboża
zwierzęta
pola łąki
słowa owoce
ojczyzna się śmieje


na początku ojczyzna
jest blisko
na wyciagnięcie ręki
dopiero później rośnie
krwawi
boli 

Tadeusz Różewicz

piątek, 8 listopada 2024

Kamil Baczyński - KIEDY PRZYJDZIESZ


Wiem, że przyjdziesz, noc będzie rozgrzana,
duszna ciszą i płomieniem bzowym;
kwiaty wiosny niosąc na kolanach
spłyniesz ciszą i ciszą mnie zgubisz...
Może przyjdziesz w rozkrzyczane rano,
strzelisz gwiazdą w słonecznimy spokój,
strzelisz sercem w duszę słońcem zlaną
w niespodzianym, dziwnym jakimś roku.


Basia - żona Kamila 1937



Może będzie deszcz o szyby dzwonił,
na falistym morzu ukojeniem,
może powiesz mi, co walka z życiem,
może powiesz mi, co Jest cierpienie.
Może będzie deszcz o szyby dzwonił,
światło będzie piorunem się wiło
(w dali kroki zdyszanej pogoni).


Wiem, że przyjdziesz, wiem, że powiesz:
 Miłość...


Kamil Baczyński
VII.38 

czwartek, 7 listopada 2024

- "Niech no tylko zakwitną jabłonie" piosenka z repertuaru Haliny Kunickiej



słowa   Jerzy Afanasjew,



Świat nie jest taki zły
Świat nie jest wcale mdły
Niech no tylko zakwitną jabłonie
To i milion z nieba kapnie
I dziewczyna kocha łatwiej
Jabłonie, kwitnące jabłonie

Wszystkim manna pada z nieba
Ludzie mają, co potrzeba
Darmo światło, gaz, lokaje
Śpią od rana do wieczora
Czasem drepczą do kościoła
I nocą zmęczeni śpiewają




Świat nie jest taki zły
Świat nie jest wcale mdły
Niech no tylko zakwitną jabłonie
Babcie wnuczkom bajki klecą
Złote zęby z nieba lecą
Jabłonie, kwitnące jabłonie



Oto chmurka na niebiesiech
Zgadujemy, co nam niesie
Biały śnieg czy srebrne złotówki?
Wszyscy klniemy "toż to skandal!"
Dzisiaj z nieba - wstyd i granda
Lecą gorące parówki

Świat nie jest taki zły
Świat nie jest wcale mdły
Tak kończymy tę naszą melodię
Wiosną ludzie umierają
Wiosną ludzie się kochają
I dziewczyna z ulicy i złodziej
Policjanci i poeci, chuligani, złote dzieci
Wszyscy tańczą do świtu kankana
Śpią od rana do wieczora
Czasem drepczą do kościoła

A w nocy zmęczeni śpiewają
Świat nie jest taki zły
Świat nie jest wcale mdły
Niech no tylko zakwitną jabłonie
To i milion z nieba kapnie
I dziewczyna kocha łatwiej
Jabłonie kwitnące jabłonie







środa, 6 listopada 2024

Ignacy Krasicki - WSTĘP DO BAJEK -


Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził;
Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził,
Był bogacz, który zbiorów potrzebnym udzielał;
Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;
Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał;
Żołnierz, co się nie chwalił; łotr co nie rozbijał;
Był minister rzetelny, o sobie nie myślał;
Był na koniec poeta, co nigdy nie zmyślał.











- A cóż to jest za bajka! 

Wszystko to być może!
Prawda, 
jednakże ja to między bajki włożę.

 Ignacy Krasicki







Anna Świrszczyńska - Szukając sensu


Henri de Toulouse-Lautrec




Szukając sensu
skrócę miłość
w pierwsze i ostatnie spojrzenie.

Skrócę cierpienie
w lęk i ulgę.

Skrócę szczęście
w nadzieję i echo.

Skrócę życie
w przedtem i potem.

Anna Świrszczyńska