środa, 31 grudnia 2025
niedziela, 28 grudnia 2025
Małgorzata Hillar - Powrót - Most zagubienia
| Michał i Inessa Garmash " |
wysoko na drabinę opartą o słońce…”
Małgorzata Hillar
Powrót
Pan Bóg przegonił chaos ze wszechświata.
Ustalił rodzaje, podzielił gatunki.
Wówczas chaos schronił się w naszym wnętrzu.
I powoli wylewa się z niego, zagarniając świat na nowo.
Małgorzata Hillar
Most zagubienia
Bała się
zwiędłego liścia ciszy
bezwładnego skrzydła nudy
martwej muszli pustki
Lękała się
łoskotu obcych kroków
twardych kamieni oczu
jedwabnej skóry bezmyślności
Drżała
przed ołowianym dzwonem
samotnych godzin
przed szarym mostem
zagubienia
przed czarną studnią
bezradności
Czekała na uśmiech
po którym mogłaby przejść
na drugi brzeg
gdzie jest ciepło
i kwitnie tatarak
Małgorzata Hillar
sobota, 27 grudnia 2025
Czesaw Miłosz - NIE Z FRYWOLNOŚCI
Wiersz ” NIE Z FRYWOLNOŚCI z tomiku „Traktat Teologiczny” jest jedną z wielu prób odpowiedzi Miłosza na pytanie, które sobie zadawał: całe życie:
„Niemożliwe, żeby ludzie tak cierpieli, kiedy Bóg jest na niebie i koło mnie. Jednak ludzie cierpią, Bóg jest na niebie i my go szukamy. W takim razie skąd się bierze zło?„
NIE Z FRYWOLNOŚCI
Nie z frywolności, dostojni teologowie,
zajmowałem się wiedzą tajemną wielu stuleci -
ale z bólu serdecznego, patrząc na okropność świata.
Jeżeli Bóg jest wszechmocny, może na to pozwalać,
tylko jeżeli założymy, że dobry nie jest.
Skąd granice jego potęgi, dlaczego taki a nie inny
jest porządek stworzenia - na to starali się odpowiedzieć
hermetycy, kabaliści, alchemicy, rycerze Różanego Krzyża.
Dzisiaj dopiero znaleźliby potwierdzenie swoich przeczuć
w twierdzeniu astrofizyków, że przestrzeń i czas
nie są niczym wiecznym, ale miały swój początek.
W jednym niewyobrażalnym błysku, od którego zaczęły się
liczyć minuty, godziny i stulecia stuleci.
A oni właśnie zajmowali się tym, co zaszło w łonie Bóstwa
przed tym błyskiem, czyli jak pojawiło się Tak i Nie, dobro i zło.
Jakub Bohme wierzył, że świat widzialny powstał
wskutek katastrofy, jako akt miłosierdzia Boga,
który chciał zapobiec rozszerzaniu się czystego zła.
Kiedy uskarżamy się na ziemię jako przedsionek piekła,
pomyślmy, że mogłaby być piekłem zupełnym,
bez jednego promienia piękna i dobroci.
Czesaw Miłosz
czwartek, 25 grudnia 2025
wtorek, 23 grudnia 2025
Jan Twardowski - Wiersz staroświecki
Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplatało,
węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki,
a w oczach mądre łzy stanęły
jak na choince barwnej świeczki.
Niech anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego,
i niech nastraszy każdy smutek,
tak jak goryla niemądrego.
Aby się wszystko uprościło -
było zwyczajne - proste sobie -
by szpak pstrokaty, zagrypiony,
fikał koziołki nam na grobie.
Aby wątpiący się rozpłakał
na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska - cichych, ufnych -
na zawsze wzięła w swoje ręce
na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska - cichych, ufnych -
na zawsze wzięła w swoje ręce
ks. Jan Twardowski.
poniedziałek, 22 grudnia 2025
Urszula Kozioł * * *
* * *
Nie mijaj ranku
zatrzymaj swe ptaki
jeszcze się zdążysz naobracać w czasie
przystań mi wiosno w półobrocie światła
wahaj się chwilę w odcieniach zieleni.
Przedłuż mi zmierzchu swą wczesność do syta
nie śpiesz się maju
trwaj moja miłości
o lata- kiedy się wami nacieszę.
Przemija życie jak noc: w okamgnieniu.
Przemija ziemia w ułamku promieni.
sobota, 20 grudnia 2025
Szymon Mucha - Kolęda dla nieobecnych
A nadzieja znów wstąpi w nas.
Nieobecnych pojawią się cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie.
I choć przygasł świąteczny gwar,
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj,
Wbrew tak zwanej ironii losu.
Nieobecnych pojawią się cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie.
I choć przygasł świąteczny gwar,
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj,
Wbrew tak zwanej ironii
Daj nam wiarę, że to ma sens.
Że nie trzeba żałować przyjaciół.
Że gdziekolwiek są – dobrze im jest,
Bo są z nami choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
Że po głosach tych wciąż drży powietrze.
Że odeszli po to by żyć,
I tym razem będą żyć wiecznie
Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas,
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.
A nadzieja znów wstąpi w nas.
Nieobecnych pojawią się cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie .
I choć przygasł świąteczny gwar,
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj,
Wbrew tak zwanej ironii losu.
Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas,
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.
Szymon Mucha -
1999
piątek, 19 grudnia 2025
Andrzej Waligórski - Zamiast felietonu
ZAMIAST FELIETONU
Kiedy się już dokładnie zamieszają wszystkie rasy,
Wyrówna się długość kończyn i wielkość oczodołów,
Z chińskimi dyszkantami skrzyżują się cerkiewne basy
A uroda paryskich dziewcząt z niewątpliwym urokiem mongołów,
Angielska flegma dyskretnie stonuje łaciński entuzjazm,
Gdy każdy będzie przeciętnie i średnio namiętnie ponętny,
Więc straci rację bytu jakakolwiek rasowa aluzja
I kiedy się przy okazji wyrównają także zdolności
Na poziomie plus minus twórców seryjnego filmu "Jan serce",
I wszyscy będą mniej więcej starzy, wypukli i prości
Jakby ich jakiś automat odrobił na swojej szlifierce,
Na poziomie plus minus twórców seryjnego filmu "Jan serce",
I wszyscy będą mniej więcej starzy, wypukli i prości
Jakby ich jakiś automat odrobił na swojej szlifierce,
Więc jeśli to wszystko w przyszłości - w co mocno wierzę - się uda
I każdy zmieni się w żydo-greko-uzbeko-murzyna,
To po pierwsze - na całym świecie nastanie koszmarna nuda,
A po drugie i tak będzie się mówić: - Ach... pani jest taka inna.
środa, 17 grudnia 2025
Tadeusz Śliwiak - Otwieranie drzwi
Gdy je otwieram
światło w nich staje jak blady arlekin
głośniejszy jest szum morza
a wiatr mocniej pachnie
staje w nich siwy listonosz
wozy z mięsem i sady
pies na łańcuchu studnia
i dziewczyna z kwiatem
nie ma takich drzwi
których nie warto otworzyć
a kto nie pyta codziennie
„co jest za tymi drzwiami?”
ten dawno już umarł
tylko nie wie o tym
Później... Boucar Diouf
Ledwo zaczął się dzień i... jest już szósta wieczorem. Tydzień ledwo przybył w poniedziałek i już jest piątek.
... a miesiąc już minął.
... a rok prawie się kończy.
... i minęło już 40, 50 lub 60 lat naszego życia.
... i zdajemy sobie sprawę, że straciliśmy naszych rodziców, przyjaciół.
I zdajemy sobie sprawę, że jest już za późno, aby wrócić. Więc... spróbujmy jednak jak najlepiej wykorzystać czas, jaki nam pozostał. Nie zwlekajmy z szukaniem zajęć, które lubimy. Dodajmy kolorów naszej szarości.
Uśmiechajmy się do małych rzeczy, które wlewają balsam do naszych serc. I mimo wszystko, trzeba abyśmy cieszyli się spokojem czasu, który nam został. Spróbujmy wyrzucić z naszego życia to wieczne "później".
Powiem to później...
Pomyślę o tym później...
Przekładamy wszystko, jakby to "później" zależało od nas...
Tymczasem to, czego nie rozumiemy, to prosta prawda, że:
później kawa będzie już zimna...
później priorytety się zmienią...
później urok zgaśnie...
później zdrowie przeminie...
później dzieci dorosną...
później rodzice się zestarzeją...
później obietnice zostaną zapomniane...
później dzień stanie się nocą...
później życie się skończy...
"Później" to często za późno...
Zatem... Nie zostawiajmy nic na później, ponieważ czekając na to "później", możemy stracić na zawsze:
najlepsze chwile,
najpiękniejsze doświadczenia,
najwspanialszych przyjaciół,
najukochańszą rodzinę.
Dzień jest teraz. Chwila wydarza się w tym momencie.
Boucar Diouf
(naukowiec, pisarz, poeta, gawędziarz)
źródło - "Wysokie obcasy"
wtorek, 16 grudnia 2025
: JULIUSZ SŁOWACKI Hymn o zachodzie slonca na morzu Smutno mi Boze
Wzruszona jestem bardzo Waszymi. moi Czytelnicy zapytaniami o przyczynę nieobecności w blogu i braku codziennej poezji. Przyczyną był wypadek i jego konsekwencje..... Bardzo tęskniłam za blogiem i poezją.....
Przez jakiś czas moje wpisy mogą być nieregularne, ale wierzę, że tak jak kiedyś w cięższych chwilach mojego życia pomagał mi powracać do zdrowia i wyprowadzał z opresji lub depresji tak i teraz powoli blog i ja wrócimy do normalności. KOCHANI bardzo Wam dziękuję. Wasza troska to połowa mojego zdrowienia.
Smutno mi, Boże! Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą…
Choć mi tak niebo Ty złocisz i morze,
Smutno mi, Boże!
Jak puste kłosy z podniesioną głową,
Stoję rozkoszy próżen i dosytu…
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed Tobą głąb serca otworzę:
Smutno mi, Boże!
Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski,
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!
Dzisiaj na wielkiem morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi, Boże!
Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem nie znał prawie rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi, Boże!
Ty będziesz widział moje białe kości,
W straż nieoddane kolumnowym czołom;
Alem jest jako człowiek, co zazdrości
Mogił… popiołom.
Więc, że nieznane gotujesz mi łoże,
Smutno mi, Boże!
Kazano w kraju niewinnej dziecinie
Modlić się za mnie co dzień; a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie.
Więc, że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi, Boże!
Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący — marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi, Boże!
poniedziałek, 24 listopada 2025
Poniedziałkowa Kartka z Kalendarza.
Pieśń o mowie naszej
Autor: TADEUSZ BOY-ŻELEŃSKI
Rzecz aż nazbyt oczywista,
Że jest piękną polska mowa:
Jędrna, pachnąca, soczysta,
Melodyjna, kolorowa,
Bohaterska, gromowładna,
Czysta niby błękit nieba,
Mądra, zacna, miła, ładna -
Ale czasem przyznać trzeba,
Że ten język, najobfitszy
W poetyczne różne kwiatki,
W uczuć sferze pospolitszej
Zdradza dziwne niedostatki;
Że w podniebnej wysokości
Nazbyt górnie toczy skrzydła,
A nas, ludzi z krwi i kości,
Poniewiera - gorzej bydła.
To, co ziemię w raj nam zmienia,
Życia cały wdzięk stanowi,
Na to - nie ma wyrażenia,
O tym - w Polsce się nie mówi!
Pytam tu obecne panie
(By od grubszych zacząć braków);
Jak mam nazwać... "obcowanie"
Dwojga różnych płci Polaków?
Czy "dusz bratnich pokrewieństwem"?
Czy "tarzaniem się w rozpuście"?
"Serc komunią" - czy też "świństwem"
Lub czym innym w takim guście?
Choć poezji święci wiosnę
Wieszczów naszych dzielna trójka,
Polskie słownictwo miłosne
Przypomina Xiędza Wujka!
Dowody najoczywistsze
Znajdziesz choćby w takim głupstwie,
Że polskiego słowa mistrze
Śnią o - "rui i porubstwie"!!
W archaicznym tym zamęcie
Jak ma kwitnąć szczęścia era?
Gdzie zatraca się pojęcie,
Tam i sama rzecz umiera!
Ludziom trzeba tak niewiele,
By na ziemi niebo stworzyć -
Lecz wykrztusić jak: "Aniele,
Ja chcę z tobą... »cudzołożyć«!!"
Jak wyszeptać do dziewczęcia:
"Chcę... pozbawić cię dziewictwa..
Nie obawiaj się »poczęcia«,
Kpij sobie z ja-wno-grze-szni-ctwa
Jak kusić głosem zdradzieckim,
Wabić słodkich zaklęć gamą?
Każdy wyraz pachnie dzieckiem,
Każde słowo drze się "mamo!"
Nazbyt trudno w tym dialekcie
Romansowe snuć intrygi;
Polak cnotę ma w respekcie
Lub "tentuje" ją - na migi!
Stąd, gdy w Polsce do kolacji
"Płcie odmienne" siądą społem,
Główna cząstka konwersacji
Zwykła toczyć się pod stołem...
Niech upadnie ci serweta -
Człowiek oczom swym nie wierzy:
Gdzie mężczyzna? Gdzie kobieta?
Która noga gdzie należy?
Pantofelków, butów gęstwa
Fantastycznie poplątana,
Stacza walki pełne męstwa:
Istny Grunwald Mistrza Jana!
Tak pod stołem wieczór cały
Gimnastyczne trwa ćwiczenie,
A przy stole - komunały
O Żeromskim lub Ibsenie...
Lecz najcięższą budzi troskę,
Że marnieje lud nasz chwacki,
Że już cichą, polską wioskę
Skaził żargon literacki;
Na wieś gdy się człek dobędzie,
Chcąc odetchnąć życiem zdrowszem,
Słyszy: "Kaśka, jagze bendzie
Wzglendem tego co i owszem..."
* * * * * * * * * * * * * * * * * *
Widzę tu zebraną tłumnie
Kapłanów sztuki elitę,
Co swe kudły wnoszą dumnie
Ponad rzesze pospolite.
Wy! "świetlanych duchów związek",
Wy! "idei stróże czystej",
Wasz to jest psi obowiązek
Kształcić język ten ojczysty!
Skończcie wasze komedyje,
Schowajcie pawie ogony,
Żyjcie - czym każdy z nas żyje,
Idźcie - - kochać... za miliony!
Dość "nastrojów" waszych, dranie!
Uczcie mówić waszych braci:
To jest wasze powołanie!
Od tego was naród płaci!
Język nasz skarbem świętym,
Nie igraszką obojętną;
Nie krwią, ale atramentem
Bije dzisiaj ludów tętno;
Musi naprzód iść z żywemi.
A nie tępić życia zaród,
Soków pełnię czerpać z ziemi:
Jaki język - taki naród!!!
niedziela, 16 listopada 2025
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)



