Naplotkowała sosna,
że już się zbliża wiosna.
Kret skrzywił się ponuro:
„Przyjedzie pewnie furą”.
Jeż się najeżył srodze:
„Raczej na hulajnodze”.
Wąż syknął: „Ja nie wierzę.
Przyjedzie na rowerze”.
Kos gwizdnął: „Wiem coś o tym.
Przyleci samolotem”.
„Skąd znowu - rzekła sroka -
Ja jej nie spuszczam z oka
I w zeszłym roku, w maju,
Widziałam ją w tramwaju”.
„Nieprawda! Wiosna zwykle
Przyjeżdża motocyklem!”
„A ja wam to dowiodę,
Że właśnie samochodem”.
„Nieprawda, bo w karecie!”
„W karecie? Cóż pan plecie?
Oświadczyć mogę krótko,
Przypłynie własną łódką”.
A wiosna przyszło pieszo -
Już kwiaty z nią się śpieszą,
Już trawy przed nią rosną
I szumią: „Witaj wiosno!”.
Pamiętam ten wiersz ze szkoły, gdy sama byłam dzieckiem i wówczas, gdy czytałam go dzieciom. Brzechwa i Tuwim to dla mnie geniusze!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą Jotko.... też czytałam i często niektóre dopiero poznawałam czytając je swoim wnuczkom ... Sama w dzieciństwie , w czasach okupacji zaczynałam od razu od poważniejszych....
UsuńDla mnie też! Obu uwielbiam. Do teraz!
OdpowiedzUsuńŚwietne. Pamiętam, jak uczyłem się recytować ten wiersz w przedszkolu albo we wczesnej podstawówce. Miłe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się je czyta i wspomina po latach... to prawda.
UsuńDobranoc ... dziś będzie, poważny wiersz a właściwie już jest... bo to przecież po północy.
OdpowiedzUsuń