Julian Tuwim
* * *[Ty jesteś moją żoną, to we krwi mojej tłucze]
Popłochem, szczęściem, strachem, radością i wyskokiem!
Zamieram i wybucham, tryumfem wrę i huczę,
I płynę w dal obłokiem, i pędzę w dal potokiem.
I myślę, i wspominam, i przypominam sobie,
I modlę się, i płaczę, i ludziom ściskam dłonie,
I śmieję się do siebie, i nie wiem sam, co robię,
I ze wzruszeniem mówię: ja z żoną, żona, żonie...
Błękitno-złota moja! Wiosenna i jesienna!
Ty, co dzień po raz pierwszy ujrzana i kochana!
Spójrz, proszę, w oczy moje; ta sama moc niezmienna,
ta moc, co jeno rzuca w pokorze na kolana!
Julian Tuwim
Mirosław Dębogórski
Ty jesteś moją Ewą...
Jesteś kobietą, a ja mężczyzną,
między nami relacja święta,
co inspiruje tak bardzo ludzi,
od kiedy- nikt nie pamięta.
co inspiruje tak bardzo ludzi,
od kiedy- nikt nie pamięta.
Dla Ciebie jabłko, z rajskiego drzewa,
zerwałbym i... tysiąc razy,
na zatracenie i pohańbienie,
dokonał boskiej obrazy.
Bo Ty jesteś moją Ewą...
cichą, piękną,
jasnooką,
upragnioną,
Tą, jedyną,
….moją żoną.
Stoisz przede mną, w kusej sukience,
z rozpuszczonymi włosami.
Taka niebiańska, olśniewająca,
z tymi jasnymi oczami.
Taka niebiańska, olśniewająca,
z tymi jasnymi oczami.
I patrzysz na mnie, nie mówiąc słowa,
przez skórę czuję to wszystko,
każdym swym gestem krzyczysz–
Kochany!
Wystarczy, że jestem blisko.
Bo Ty jesteś moją Ewą...
cichą, piękną,
jasnooką,
upragnioną,
Tą, jedyną,
….moją żoną.
jasnooką,
upragnioną,
Tą, jedyną,
….moją żoną.
A jeśli kiedyś zdarzy się odejść,
bo przecież odejść trzeba.
Spotkamy się na rendez-vous
w cichym zakątku nieba.
Pozostawimy wszelkie troski,
doczesne...Tym co... na Ziemi.
Wtuleni w siebie, na wieczny spacer,
po Mlecznej Drodze...pójdziemy.
Bo Ty jesteś moją Ewą...
cichą, piękną,
jasnooką,
upragnioną,
Tą, jedyną,
….moją żoną.
Mirosław Dębogórski.
Jan Kasprowicz
ANIOŁ
Budowałek sobie chatę:
Na me stare lata,
Myślę sobie, przyda mi się
Jaka taka chata.
Komu się tu dziwić, komu?
Jestem gazda z gazdów,
Choć me dziady i pradzlady
Nie mieli pojazdów.
Mieli swoją płóskę ziemi,
Lecz tego za mało
Dla nas wszystkich: podzielili,
Mnie nic nie zostało.
Mieli jakąś chałupinę,
Ale dziatwa mnoga:
Podzielili, na mnie nawet
Nie spadło ćwierć proga.
Powróciłek z Hameryki
Z dłońmi stwardniałemi:
Pobuduję sobie chatę
Na kawałku ziemi.
Lecz to, widać, była chciwość
I niewczesna pycha:
Zło się skrada na człowieka,
Gdzie-li może, czyha.
A Bóg za nim ze swa karą
Idzie wolnym krokiem,
Czasem płacze, czasem wzdycha
Westchnieniem głębokiem.
Ale zawsze robi swoje,
Karze cię i karze,
Bo nie wolno Mu folgować
Człowieczej przywarze.
Tak też było ze mną! Widać
Pycha nazbyt wielka,
Bo na grzeszne moje cielsko
Gruba spadła belka.
Połamała ręce, nogi
I zgniotła ml piersi:
Żałowali mnie sąsiedzi
Ci, co są najszczersi.
Zawieźli mnie do szpitala,
Pomiędzy doktory;
"Będziesz tutaj ginął, bracie,
Boś jest bardzo chory".
"Będę ginął, to i będę,
Jako tam potrzeba,
Ale myślę, są gdzieś jeszcze
Litościwe nieba".
Ledwiem rzekł to, gdy w tej chwili
Jasno się dokoła
Uczyniło, nad mym łóżkiem
Ujrzałek anioła;
Białe skrzydła ma u głowy,
Szerokie rękawy
Owiewają świętą postać,
Jak obłoczek mgławy.
Pewnie która z pielęgniarek,
Sióstr pełnych litości:
Jest ich dosyć w tym szpitalu
Dla nieszczęsnych gości.
Cóż do diabla i z snu się budzę
I przecieram ślepia:
Ktoś nachyla się nade mną,
Głowy mej się czepia.
Chłodzi skronie i leciuchno
Przytula do łona,
I powiada: "To ja, chłopie,
Twa baba, twa żona".
Jan Kasprowicz
3 komentarze:
Napisałam kiedyś mężowi wiersz na 50-te urodziny, ciekawe, co mąż napisałby o mnie...
jotka
Nieraz nie trzeba wierszy, ani słów bo się wie.
Nie potrafię zdecydować który piękniejszy... Wszystkie na pierwszym miejscu.
Prześlij komentarz