Badr Szakir as-Sajjab –(1926 - 1964)poeta iracki, uważany za jednego z największych nowatorów w dwudziestowiecznej poezji arabskiej. Był synem pasterza i sadownika. Wychowywali go dziadkowie. Miał lewicowe poglądy polityczne.
Drzwi, do których tylko wiatr stuka nocą głęboką,
drzwi, do których nigdy nie zastuka twoja dłoń.
I skądże tu twoja dłoń,
gdy droga tak daleka?
Między nami morza, miasta i pustynie ciemności,
tylko wiatr mi przynosi echo pocałunków
niby pożar przenoszony z palmy na palmę, gdy wybucha w chmurach.
drzwi, do których nigdy nie zastuka twoja dłoń.
I skądże tu twoja dłoń,
gdy droga tak daleka?
Między nami morza, miasta i pustynie ciemności,
tylko wiatr mi przynosi echo pocałunków
niby pożar przenoszony z palmy na palmę, gdy wybucha w chmurach.
Drzwi, do których tylko wiatr stuka...
A może jakiś duch jest w tych wichrach?...
Błądząc ominął porty i stacje kolejowe,
zapytał o mnie obcych, o tego, kto przyszedł na własnych nogach,
a dzisiaj pełza, rozbity chorobą...
A może jakiś duch jest w tych wichrach?...
Błądząc ominął porty i stacje kolejowe,
zapytał o mnie obcych, o tego, kto przyszedł na własnych nogach,
a dzisiaj pełza, rozbity chorobą...
To duch mojej matki, miłością matczyną przygnany
płacze nade mną:
- O synku, daleki od kraju... Biada! Jakże sam wrócisz?
Bez przewodnika, bez towarzysza?
płacze nade mną:
- O synku, daleki od kraju... Biada! Jakże sam wrócisz?
Bez przewodnika, bez towarzysza?
- O matko! Czemuś odeszła poza mur kamienny,
gdzie nie mogę zastukać ni do drzwi, ni do okien?
Czemu wybrałaś się w drogę, skąd nie ma powrotu,
w ciemność pożółkłą niby zmierzch na morzu,
zniknęłaś bez pożegnania, a zawodzące dzieci
biegały drogą przestraszone, pytając o Ciebie.
I ciągle czekały na twój powrót...
gdzie nie mogę zastukać ni do drzwi, ni do okien?
Czemu wybrałaś się w drogę, skąd nie ma powrotu,
w ciemność pożółkłą niby zmierzch na morzu,
zniknęłaś bez pożegnania, a zawodzące dzieci
biegały drogą przestraszone, pytając o Ciebie.
I ciągle czekały na twój powrót...
Do drzwi stukają wiatry... A może to duch twój
odwiedza tego obcego – twego syna,
bezsennego nocą, spalonego tęsknotą.
O matko! Gdybyś choć widmem wróciła!
Bać się Ciebie nie będę... Lata nie zatarły
śladów twych rysów w pamięci...
Gdzie jesteś, matko? I czy słyszysz wołanie mego serca,
tęsknotę do Iraku?...
Drzwi, do których wichry stukają, płoną bólem rozłąki...
odwiedza tego obcego – twego syna,
bezsennego nocą, spalonego tęsknotą.
O matko! Gdybyś choć widmem wróciła!
Bać się Ciebie nie będę... Lata nie zatarły
śladów twych rysów w pamięci...
Gdzie jesteś, matko? I czy słyszysz wołanie mego serca,
tęsknotę do Iraku?...
Drzwi, do których wichry stukają, płoną bólem rozłąki...
przeł. z arabskiego Krystyna Skarżyńska-Bocheńska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz